| |
|
Enchanted Rock w Teksasie |
Tak się szczęśliwie złożyło, że w 2006 roku mogliśmy przez pięć miesięcy podróżować po całych Stanach Zjednoczonych (i po dwóch fragmentach Kanady), głównie zresztą po parkach narodowych, które nas szczególnie interesowały. Na kilku spotkaniach Towarzystwa i w kilku odcinkach tej relacji chcemy przedstawić drobny ułamek naszych wrażeń i zdjęć.
|
|
Przełom Rio Grande w parku Big Bend |
Zaczęliśmy wędrówkę w kwietniu, pod hasłem „kwitnąca pustynia”. Na początek wspięliśmy się na amerykańską „Ayers Rock” w miniaturze (tylko 130 m wysokości), czyli Enchanted Rock. Ale prawdziwym pierwszym etapem było gniazdo niezbyt wysokich gór na granicy meksykańskiej i przełom rzeki Rio Grande: park narodowy Big Bend w Teksasie. Rzeka w tym miejscu okazała się nie bardzo Grande, ale przełom był malowniczy, skały i iglice wyjątkowo efektowne, a pustynna ulewa, która nas pod wieczór dopadła, miała co najmniej dziewiąty stopień w skali intensywności opadu… Żaden namiot by się jej nie oparł, na szczęście nie mieliśmy namiotu.
|
|
Kaktus saguaro |
|
I mimo, że nocowaliśmy na szczerej pustyni, uszło nam na sucho. A to dlatego, że mieszkaliśmy w furgonie Chevrolet Express przerobionym na mini-kamper: wbudowaliśmy dwie skrzynie (wg naszego określenia „sarkofagi”), służące jako łoża a zarazem spiżarnia, szafy, kredens, kuchenka i mikrotoaleta – niestety bez prysznica. W furgonie spaliśmy przez całe 5 miesięcy bez 12 nocy, które spędziliśmy jak ludzie – u krewnych i znajomych, lub znajomych znajomych.
|
|
|
Carlsbad Caves |
Jaskinie Carlsbad w Nowym Meksyku cieszą się zasłużoną sławą. Są ogromne, ale chyba widzieliśmy ładniejsze choć mniejsze w Europie. Kilometry korytarzy i piękne, ogromne (kilkunastometrowe), efektownie podświetlone stalaktyty, stalagmity, skałki, na przemian ciasne przejścia i wielkie jak katedra sale. I tu, jak i w całych Stanach, widzi się autentyczną troskę o turystów niepełnosprawnych, poruszających się na wózkach. A przecież we wnętrzu naturalnej jaskini nie jest to sprawa prosta!
|
|
Wydmy gipsowe w parku White Sands |
White Sands to wielki obszar wydmowy, tylko częściowo udostępniony. Zbocza wydm ku uciesze dzieci nadają się do zjazdów na plastykowych sankach-miskach. Ciekawostka: materiałem tworzącym wydmy nie jest zwykły piasek-krzemionka, lecz rozdrobniony gips, dzięki czemu owe kilkudziesięciometrowe wzgórza są w słońcu olśniewająco białe.
|
Następnie zajrzeliśmy do kilku parków na południowym zachodzie Stanów: Saguaro, Organ Pipe Cactus, Joshua Tree, których nazwy biorą się z najczęściej spotykanych na ich terenie wspaniałych kaktusów. Oczywiście kaktusy rosną w tych rejonach wszędzie, nie tylko w parkach, oczywiście gatunków jest bardzo wiele i oczywiście kwitną nie tylko w kwietniu, ale to na pewno była najlepsza pora. Szkoda tylko, że po wyjątkowo suchej zimie kwiatów na pustyni było mniej, niż się spodziewaliśmy.
|
|
|
Kwiaty kaktusa saguaro |
Narodowy Park Saguaro, niczym Las Kabacki pod Warszawą, leży na obrzeżach wielkiego miasta (Tucson) i nadaje się na popołudniowy lub weekendowy spacer dla spracowanych mieszczuchów. Zresztą nawet domki na przedmieściach stoją już wśród olbrzymich saguaro, rosnących równie gęsto jak w Parku. Piesze szlaki prowadziły nas do zbiorowisk różnych gatunków kaktusów, często efektownych, więc fotografowaliśmy je z zapałem, zwłaszcza te kwitnące.
|
|
Kaktus Organ Pipe |
Organ Pipe wziął nazwę od pospolitego w tej okolicy olbrzymiego kaktusa przypominającego kształtem piszczałki organowe. Park graniczy z Meksykiem, uważany jest za najbardziej niebezpieczny wśród amerykańskich parków narodowych: przed czterema laty strażnik parku zginął w walce z uzbrojonymi przemytnikami, zdarzają się napady ze strony Meksykanów nielegalnie przekraczających granicę, turystom zaleca się daleko posuniętą ostrożność. Przy powrocie w głąb kraju strażnik Border Patrol zajrzał do wnętrza naszego furgonu w poszukiwaniu nieuprawnionych pasażerów.
|
|
Kardynał szkarłatny |
|
Na kempingu obok ośrodka informacyjnego dostrzegliśmy kilka gatunków ptaków, w tym jaskrawo czerwonego kardynała, dla nas najbardziej efektownego przedstawiciela amerykańskiej fauny. Inne ptaki bezczelnie skakały nam po stole w czasie śniadania i zaglądały do talerzy.
|
|
|
Kemping w parku Joshua Tree |
Park Joshua Tree zaskoczył nas krajobrazami: z „pustyni” wyrastają zbiorowiska spiętrzonych olbrzymich głazów, efektownie czerwieniejących o zachodzie słońca. Stanowiska na kempingach ukryte są wśród skał, nie czuje się bliskości sąsiadów. Kaktusy najczęściej spotykane w tych okolicach mają gałęzie przypominające ramiona wyciągnięte ku górze, co pobożnym pionierom Dzikiego Zachodu skojarzyło się z biblijnym Jozue, następcą Mojżesza, wodzem Izraelitów, który w czasie bitwy wzniósł ręce ku niebu i zakrzyknął: „Stań słońce, nad Gibeonem” – i słońce stanęło, „aż pomścił się lud nad wrogami swymi” (Joz 10, 12-14).
|
|
Drzewo Jozuego |
|
|
Las Vegas: zamek z bajki |
Tama Hoovera spiętrzyła wody rzeki Kolorado poniżej Wielkiego Kanionu. Powstało ogromne jezioro z mnóstwem zatok, zatoczek i wysepek, raj dla wodniaków. Ale w Stanach wg naszych obserwacji nie żaglówki lecz małe i wielkie motorówki są najbardziej popularne. Wbudowana w tamę elektrownia wodna zapewnia energię czterem sąsiednim stanom, oraz miastu na pustyni – Las Vegas.
|
|
Las Vegas: neonowa reklama |
Las Vegas to blichtr i kicz, aż zęby bolą. Betonowy Sfinks, betonowa piramida Cheopsa, betonowa aleja sfinksów z Karnaku, zmniejszona wieża Eiffla, za to motocykl Harley-Davidson o trzymetrowych kołach, napowietrzna supernowoczesna kolejka, która darmo przewozi pasażerów między dwoma kasynami. Efektownie robi się po zmroku za sprawą rzęsistego oświetlenia, neonów i rozświetlonych, komputerowo sterowanych fontann z wielominutowym programem „tańca”. Ale wszystkie te „wspaniałości” to tylko jedna, co prawda długa, ulica The Strip.
|
|
Widok na Dolinę Śmierci z Dantes View |
Dolina Śmierci trochę nas rozczarowała. Laik zastanawia się, dlaczego dziewiętnastowieczni pionierzy, którzy wpakowali się na dno tej bezwodnej kotliny, na oko nietrudnej do przebycia, nie mogli się z niej wydostać? Dziś na terenie parku są hotele (nieliczne), cztery kempingi, asfaltowe szosy oraz ucywilizowane szlaki piesze po najciekawszych miejscach. Największe wrażenie zrobił na nas widok z miejsca nazwanego Dantes View, położonego na skraju urwiska na poziomie 1669 m n.p.m., na dolinę i słone bagno leżące w depresji, o 1750 m niżej. Warto było zatrzymać się na godzinę w Zabriskie Point, innym punkcie widokowym, otoczonym skałami o bardzo zróżnicowanych kolorach i kształtach.
|
|
Kolorowe skały w Dolinie Śmierci |
|
W bocznych dolinkach odchodzących od głównej kotliny podziwialiśmy niezwykłe naturalne mozaiki kolorowych skał. I znów mogliśmy wspiąć się na szczyty wydm, tym razem uformowane ze zwykłego piasku.
|
|
W Dolinie Śmierci kończył się sezon, bo robiło się zbyt gorąco, tymczasem następny park na naszej trasie, Sequoia, wciąż był częściowo zamknięty ze względu na nadmiar śniegu…
|
|
Wydmy w Dolinie Śmierci |
|
|
|