|
Wędrówka po zamarzniętej rzece Zanskar |
W styczniu 2006 po raz pierwszy wybraliśmy się w Himalaje zimą.
Celem wyprawy było przejście zimowym szlakiem karawanowym zwanym przez miejscowych ‘Chadar’, który o tej porze roku, gdy wysokie przełęcze na letnich szlakach są zasypane śniegiem, jest jedyną możliwością dotarcia w rejon dawnego himalajskiego królestwa Zanskar.
|
Lodospad na rzece Zanskar w pobliżu wsi Nyerag |
Z powodu dużych opadów śniegu w Himalajach przez kilka dni nie latały samoloty z Delhi do Leh stolicy Ladakhu. Nieplanowane pięć dni spędzone w Delhi potraktowaliśmy jako obóz integracyjny. Nagrodą za czekanie były wspaniałe widoki ośnieżonych Himalajów z samolotu. Dwa dni poświęciliśmy na przygotowania do wyprawy i aklimatyzację (Leh leży na wysokości 3500 m npm). Po komfortowych temperaturach w Delhi powyżej 20 stopni C, dotkliwie odczuwaliśmy 20 stopni poniżej zera w Leh, tym bardziej, że z
|
Widok spod przełęczy Parfi La na rzekę Zanskar |
zimnego dworu wchodziło się do zimnego hotelu (w łazience na podłodze była warstwa lodu) czy zimnej knajpy (gdzie czekającym na jedzenie podaje się na gorącą wodę z termosu) . Najbardziej lubiliśmy śniadania i kolacje w cieplej kuchni u naszej gospodyni, kiedy to trzymając w zgrabiałych dłoniach kubek z herbatą tłoczyliśmy się wokół żelaznego piecyka. Złudzenie, że zagrzejemy się w jeepach jadących do punktu startowego trekkingu pozostało tylko złudzeniem. Nie było w nich ogrzewania, okna były szeroko otwarte a kierowca znajdował drogę patrząc przez niewielki otwór wyskrobany kasetą w oblodzonej szybie.
|
Niekiedy pasek lodu jest bardzo wąski |
Przez dwa tygodnie wędrowaliśmy po zamarzniętej rzece, nocując w namiotach . Nasi tragarze nocowali w grotach osłoniętych od wiatru kamiennymi murkami. Rozgrzewali się paląc ogniska z mozolnie zebranego drewna. Siedzieliśmy razem przy ogniskach popijając gorącą słoną herbatę z masłem i śpiewając wspólnie polskie i zanskarskie piosenki.
|
Po zamarzniętej rzece wędruje sporo ludzi |
Zaskoczył nas spory ruch na lodowej trasie. Większość przechodzących Chadar to miejscowi ludzie z położonych w głębi gór wiosek. Spotyka się też turystów (głównie z Francji) i obsługujących ich tragarzy. Kilka dni spędziliśmy w malowniczych wioskach, odwiedzając klasztory buddyjskie i przyglądając niełatwemu życiu mieszkańców.
|
Szkoła młodych mnichów w klasztorze w Lingshed |
|
Himalaje nad stolicą Zanskaru Padum |
Mimo wszechobecnego mrozu bardzo ciepło wspominamy spotkania z ludźmi i parujące czarki z tybetańską herbatą.
W tym roku były dobre warunki (pogoda i lód), doskonale sprawdzał się też na zimnie i wietrze sprzęt firm Hi Mountain i Roberts.
Najciekawsze było kilkudniowe przejście wąwozem, którym płynie Zanskar. Rzeka na niektórych odcinkach była zamarznięta na całej szerokości, czasem szliśmy
|
Lodospad na rzece Zanskar |
po wąskim pasku lodu nad brzegiem rwącej rzeki, czasem lód był zbyt slaby i trzeba było przechodzić po skalnych trawersach. Początkowo lód był przysypany śniegiem, w drodze powrotnej był już bardzo gładki i chwilami żałowaliśmy, że w naszym ekwipunku zabrakło łyżew. Pięknie wyglądały krawędzie lodu gdy woda ściekająca po jego krawędzi zamarzała tworząc lodowe frędzelki.
Było nam smętnie kiedy ten trekking się skończył... Ale kilka miesięcy później, we wrześniu udało nam się wrócić do Zanskaru i spotkać się z poznanymi zimą ludźmi.