Samotną wędrówkę z plecakiem po Afryce rozpoczęłam 2 marca 2002, a zakończyłam 3
|
Malgaska matka |
kwietnia 2003. Od wieków kontynent ten fascynował, zachwycał i pobudzał wyobraźnię mieszkańców całego świata. Jednocześnie budził on strach.
Od wielu lat ja miałam tez podobne uczucia. Po zdobyciu swojego doświadczenia podczas 13-miesięcznej wędrówki zdobyłam pełną świadomość, że
i moja ogólna wiedza o Afryce była bardzo ograniczona lub ukierunkowana przez różne publikacje. Moje doświadczenia tak bardzo odbiegały od
wielu opisów. Odwiedziłam 20 krajów, jadąc od południa na północ Afryki - RPA, Madagaskar, Lesotho, Swaziland, Mozambik, Namibia, Botswana,
Zimbabwe, Zambia, Malawi, Tanzania, Kenia, Uganda, Rwanda, Etiopia, Egipt, Ghana, Togo, Burkina Faso oraz Mali.
Afryka jest ogromna, ma ponad 50 krajów, ale w nich żyją tysiące zróżnicowanych grup kulturowych,
językowych i religijnych. Krajobraz kontynentu jest również ogromnie zróżnicowany. Są ogromne lasy tropikalne, w których udało mi się
wędrować i podpatrywać górskie goryle (Rwanda) czy płochliwe lemury
(Madagaskar). Dużą cześć Afryki pokrywają pustynie. Na pustyni Namib
(Namibia) zsuwałam się ogromnymi krokami po
|
Malgaskie kobiety przesiewające ziarna ryżu |
stromych, czasem ponad 300-metrowych wydmach. Na pustyni Sahara (Mali) piaszczysty krajobraz i żyjących tam ludzi oglądałam z grzbietu
wielbłąda.
Dla kontrastu wędrowałam wśród wysokich, czasem ośnieżonych górskich szczytów (Afryka Południowa, Lesotho,
Kenia, Etiopia). Będąc przy życiodajnych i ogromnych rzekach kontynentu jak Nil (Egipt) i Niger (Mali) pływałam wpław lub na tradycyjnych
łodziach. Siedząc na piaszczystych brzegach wyspy Likoma (Malawi) nad jeziorem Malawi, długości 700 km, miałam wrażenie ze jestem otoczona
oceanem. Tak, w Afryce są największe i najgłębsze
|
Południowoafrykańskie kwiaty protea |
jeziora świata. Pełna wręcz dziecinnej emocji i radości, przeżywałam, gdy zwiedzałam kolejne parki narodowe z ogromną ilością zwierząt
afrykańskich (Namibia, Zimbabwe, Kenia, Rwanda, Uganda). Afryka posiada największą ilość zwierząt na całym świecie, w tym wiele bardzo
unikalnych jak goryle, szympansy, lemury. Do tego wielkiego bogactwa natury dochodzą wielkie złoża diamentów, złota, wielu kamieni
półszlachetnych oraz cennych surowców naturalnych jak żelazo, miedź, ropa, gaz itd.
Jest to niewątpliwie ogromnie bogaty kontynent, otoczony wieloma tajemnicami historii i natury. Jest to
jakby wielki skarbiec strzeżony przez tych, którzy czerpią z niego wielkie zyski od niepamiętnych czasów. Do tego dochodzi współczesna
historia, szczególnie ta po latach sześćdziesiątych, gdy większość krajów afrykańskich uzyskała niepodległość od wpływów europejskich.
Później bogactwo krajów afrykańskich zostało dodatkowo wykorzystywane przez indywidualnych przedstawicieli krajów Afryki lub nieduże grupy,
skupione głownie w wielkich miastach. Ogólne życie ludzi w odległych wioskach często nie uległo zmianie przez ostatnie setki lat. Oni nie
mają dostępu do tych
|
Dziecko z wioski Mpande (RPA) |
niezwykłych bogactw natury i surowców.
No cóż, mogłabym napisać wiele moich rozmyślań, obserwacji i uwag po tak niezwykle wzbogacającej
13-miesięcznej wędrówce. Nauczyłam się bardzo dużo, ale stale mam świadomość, że jest to często wiedza powierzchowna i nie chciałabym nic
uogólniać. Moje listy "Cygańskie Życie" (www.basia.meder.net - Africa) były tylko moją osobistą
opinią i obserwacją. Ten list stałby się też zbyt długi. Tak wiec podsumuję największą wartość mojej wędrówki. Były to spotkania z ludźmi.
Wędrując prostymi, lokalnymi środkami transportu byłam w większości bardzo blisko mieszkańców 20 krajów
Afryki. Byłam gościem w wielu domach, miejskich mieszkaniach lub wiejskich, tradycyjnych chatach. Jadłam zróżnicowane, lokalne potrawy,
często z jednej miski, rękoma. Czułam się, jakbym odwiedzała swoje rodziny, krewnych i przyjaciół. Wielokrotnie dzieci wołały na mnie
"babcia", młodzi ludzie odnosili się do mnie jak do matki. Czułam, że byłam uprzywilejowana w wielu rodzinach lub wioskach. Nie mieliśmy
czasu na
|
Dzieci z wioski Rafalotsane (Lesotho) |
konwencjonalne, grzecznościowe, ale czasochłonne kontakty.
Jako fotograf, zafascynowana spontaniczną obserwacją, nawiązywałam instynktowny kontakt. Byłam włączana w
rodziny. Bawiłam się z dziećmi. Gotowałam z kobietami. Tańczyłam z nimi. Włączałam się w prace polowe mężczyzn. Piłam lokalne piwo z
niejednego naczynia, często z tykwy. Starałam się być wyczulona na lokalne zwyczaje. Również zachowywałam pełen szacunek dla mieszkańców i
ich tradycji.
Do tego miałam szczęście uczestniczyć w wielkich lokalnych tradycyjnych uroczystościach jak
|
Kobiety z wioski Malealea (Lesotho) |
"Taniec Trzcin" (Reed Dance) w Swaziland czy Herero Day - Dzień Herero w Namibii.
Sadzę, że moja kolekcja fotograficzna daje duży wyraz tych doświadczeń. Wielokrotnie udało mi się ująć na
filmach tradycyjny rytm życia ludzi często na odległych, prostych wioskach żyjących w wielowiekowych tradycjach i zwyczajach, bez
elekrycznosci, nam niezbędnych wygód i z minimalnym wpływem świata zewnętrznego, głownie europejskiego lub amerykańskiego. Nasze kontakty
były proste, naturalne i tacy są ci ludzie na moich zdjęciach -
|
Mieszkańcy górskiej wioski (Swaziland) |
naturalni, uśmiechnięci, wręcz radośni, ujmujący swą prostotą. Robiąc zdjęcia pragnęłam też udokumentować dumę i godność ludzi krajów
Afryki. Tak często przed i po swojej wędrówce po Afryce słyszałam wręcz obraźliwe i jak bardzo nieprawdziwe określenia ludzi tego
kontynentu. Mam nadzieję że moje listy, moje obserwacje i może pewnego dnia napisana przeze mnie książka zbliży ludzi innych kontynetow do
mieszkańców Afryki. Dla mnie niewątpliwie Afryka stała się kolejnym kontynentem, na którym bardzo powiększyłam grono swoich przyjaciół. Oni
nauczyli mnie tak dużo.
|
"Taniec trzcin" - uroczystość na dworze królewskim |
Mam też pełną świadomość, że nie tylko moje życie ulegało wielkiemu wzbogaceniu i poznawaniu nowych
wartości. Czułam i obserwowałam, jak moja obecność lub moja osobowość wpływała na mieszkańców wielu krajów. Byłam pełna entuzjazmu dla
powstałego w czasie mojej wędrówki marzenia, aby opublikować kilka książek z opowiadaniami i poezją napisaną przez ludzi z Afryki, w ich
języku z angielskim tłumaczeniem. Marzyłam o dokumentacji fotograficznej. Nie byłam pewna, czy entuzjazm i wytrwałość innych dorówna mojemu.
I tak z radością wiem, że rozpoczęty proces
|
Dzieci rybaków z Vilankulo (Mozambik) |
zbierania opowiadań trwa. Mieszkańcy wyspy Likoma w Mali przysyłają mi kolejne materiały o swoich tradycjach i życiu. Dotarły do mnie też
materiały z Madagaskaru. Sadzę, że materiały z Zambii tez pokażą się wkrótce. Materiały są już wpisywane na komputer i wstępnie
opracowywane. Wiem, że mam wielkie wsparcie i współpracę z Sandrą H. z Australii. Wierzę, że zdobędę dalsze wsparcie i sama będę miała dość
sił do zrealizowania tych projektów do końca. Byłaby to wielka szansa dla ludzi tych krajów i wiosek, aby docenili swoje własne tradycje.
Również dałoby to szanse dla innych zapoznania się z tak innymi
|
Dziewczynka z Vilankulo (Mozambik) |
zwyczajami i wartościami życia.
Mam też nadzieję, że te książki mogą stać się częścią procesu w poprawie wzajemnego zrozumienia się z
ludźmi całego świata. Że odmienność koloru skóry, zwyczajów lub sposobu życia może zbliżać, a nie dzielić.
I tym akcentem pragnę pożegnać się ze wszystkimi wytrwałymi czytelnikami moich listów z wędrówki po Afryce.
Jest to ostatni list grupowy. Moje cygańskie życie będzie trwało przez wiele dalszych lat. Stale buduję swoje dalsze marzenia, niezależnie
jak czasem stają się trudne. Teraz wiem, że po ostatnich doświadczeniach w Afryce, niestety przykrych, potrzebuję wielu dalszych miesięcy na
dojście do swojej dobrej formy fizycznej. Ale już stawiam sobie kolejne wyzwania, wędruję z plecakiem, w łatwiejszy sposób, i nie wstrzymuję
dalszych marzeń. Stale myślę, jak mogę ulepszyć i wzbogacić samą siebie. Dążę do tego, jak wzbogacić też i życie innych na całej naszej
Planecie.
Życzę wszystkim nieskończonej ilości marzeń i ich realizacji. Życzę, aby Wasze życie przebiegało w
szczęściu, zdrowiu i pokoju wewnętrznym - na całym świecie. No i może do zobaczenia... gdzieś... kiedyś...
|
Kobiety Herero w tradycyjnych strojach (Namibia) |
|
Kobieta z plemienia Herero (Namibia) |