|
Naskalne malowidło aborygeńskie z Ubirr na terenie Parku Narodowego Kakadu |
Naszą podróż przez północną i centralną Australię rozpoczynamy na północnym krańcu
stanu Queensland w mieście Cairns, założonym w końcu XIX w. przez poszukiwaczy złota i plantatorów trzciny cukrowej. To "niskopienne",
poprzecinane turystycznymi deptakami miasto żyje dziś głównie z turystyki i rybołówstwa. Jest ono doskonałą bazą wypadową do eksploracji
Przylądka York z jego kipiącą obfitością tropikalną wilgotną przyrodą.
W drodze na północny kraniec Australii odwiedzamy Park Narodowy Daintree z niezwykle bogatym lasem
deszczowym, licznymi
|
Kangur rudy w Parku Narodowym Nitmiluk |
wąwozami w górnym biegu rzeki Daintree oraz jej spokojną szeroko rozlaną, meandrującą deltą, stanowiącą siedlisko kilku
gatunków mangrowców oraz licznych słonowodnych krokodyli.
Kolejny przystanek stanowią plaże Przylądka Tribulation. Dalej otwierają się przed nami, możliwe do
pokonania jedynie solidnym Land-Roverem, błotnisto-kamieniste drogi wiodące przez słynące z nieskalanej przyrody Parki Narodowe Mungkan
Kandiu, Iron Range i Jardine River.
Po dwóch tygodniach penetracji "cudnych manowców" przylądka York powracamy do cywilizacji, kierując się
chwilowo na południe poprzez piękne, otoczone palmami
|
Koakabura w Parku Narodowym Jardine River |
plaże Mission do miasta Townsville. Ten malowniczy port morski oferuje przybyszom
udanie wkomponowane w wybrzeże laguny kąpielowe oraz godne uwagi nowoczesne muzeum Tropikalnego Quenslandu i należące do Zarządu Narodowego
Parku Morskiego Wielkiej Rafy Barierowej akwarium. Będąc w Townsville nie sposób nie odwiedzić Wyspy Magnetycznej, która obok uroków
plażowania oferuje bardziej aktywnym przybyszom obszary trekingowe pełne malowniczych skalnych ostańców, ciekawych fortyfikacji -
pozostałości burzliwej historii z okresu II Wojny Światowej, a przede wszystkim wspaniałą florę i faunę z licznie występującymi na wyspie
skalnymi karłowatymi kangurami (walabie) oraz "niedźwiadkami" koala. Townsville, podobnie jak Cairns, stanowi świetną bazę wypadową do
2-3-dniowych rejsów na rafę koralową, udostępniającą swe barwne piękno nawet mniej wprawnym nurkom.
Z Townsville kierujemy się w głąb lądu, na zachód, wjeżdżając na Flinders Highway. Krajobraz staje się
bardziej surowy, suchy. Bujne lasy deszczowe zastępuje typowy dla całego wnętrza Australii busz. Około 150 kilometrów od Townsville
decydujemy się na krótki przystanek w miasteczku Charters Towers. Ta
|
Koala na Wyspie Magnetycznej koło Townsville |
maleńka, niezwykle malownicza miejscowość jest żywym skansenem z okresu
australijskiej gorączki złota. To tu w 1871 r. aborygeński chłopiec Jupier Mosman znalazł drobną bryłkę złota, nieświadomie dając początek
eksploatacji jednego z najbogatszych na świecie złóż tego kruszcu. Z czasów prosperity pozostały wystawne jak na skalę tej maleńkiej
mieściny budynki władz miejskich, banków, teatru, a nawet giełdy.
Z Charters Towers dokonujemy "drobnego" wypadu na północ, aby po 300 kilometrach dotrzeć do Parku
Narodowego Undara słynącego z potężnych podziemnych tuneli
|
Krokodyl słonowodny w delcie rzeki Daintree |
utworzonych przez płynącą lawę, która stygnąc na obrzeżu uformowała ciągnące się
kilometrami formacje kanałowe. Struktura geologiczna i walory krajobrazowe obszaru uzasadniają takie małe jak na skalę Australii nadłożenie
drogi.
Kolejny dzień spędzamy we wnętrzu, klimatyzowanego na szczęście, autobusu, który po 12 godzinach
kontemplacji jednostajnego piękna buszu dowozi nas do podnóża wielkiej kopalni wyrosłej w prawie bezludnej okolicy. Potężne złoża srebra,
miedzi i cynku sprawiły, iż na pustkowiu wyrosło spore miasto górnicze Mount Isa. Dobre
|
Loriketka tęczowa w Parku Narodowym Mungkan Kandiu |
puby, znakomicie zaopatrzony supermarket,
udostępniona zwiedzającym kopalnia to wystarczające powody, aby rozprostować tu kości w ramach jednodniowego postoju.
Kolejny dzień to kolejne 11 godzin we wnętrzu rejsowego autobusu McCafferty w drodze do Darwin,
urozmaicanej jedynie przerwą lunchową oraz przesiadką w Tennant Creek.
Darwin, stolica Terytorium Północnego, najważniejszy port morski północnego wybrzeża Austarlii, jest
nowoczesnym średniej wielkości miastem wydźwigniętym z ruin, w jakie zostało obrócone w 1974 r. przez cyklon Tracy. Obok urokliwych plaż i
tętniących życiem targów, istotnym atutem miasta jest wielonarodowa kuchnia, której bogactwo wynika z licznej domieszki mieszkańców
wywodzących się z Wietnamu, Indonezji, Timoru Wschodniego, Malezji, Tajlandii etc. Każdy, kto przybywa do Darwin, traktuje jednak to miasto
jako bazę aprowizacyjną do wyprawy na tereny Parków Narodowych: Kakadu, Litchfield, Wysp Tiwi oraz Arnhem Landu. Tygodniowa włóczęga przez
te wspaniałe tereny wymagająca nieco uporu zarówno z racji na
|
Potężny pająk zamieszkujący tunele lawowe Undara |
upalny, wilgotny klimat jak też nieco pokrętne wymogi organizacji podróży
(bilety wstępu, koncesjonowany transport, permity na tereny aborygeńskie etc.), dostarcza niezapomnianych wrażeń zarówno pod względem
przyrodniczym, jak i kulturowym i etnograficznym. Wspaniałościami, których nie można ominąć są:
- niebywale ekspresyjne aborygeńskie malowidła naskalne w Ubirr i Nourlandie;
|
Rodeo w Katherine |
- malownicze wodospady Jim Jim, Twin i Gunlon;
- fascynujące rozlewiska Wschodniej i Południowej Rzeki Aligatorowej z niezliczonymi gatunkami ptactwa wodnego oraz wszędobylskimi
krokodylami;
- kilkumetrowej wysokości termitiery na terenach Parku Narodowego Litchfield i północnej części Parku Narodowego Kakadu;
|
Czterometrowej wysokości termitiera w Parku Narodowym Litchfield |
- żywa kultura plemion aborygeńskich zamieszkujących Arnhem Land i Manyalluk.
Prawdziwe zauroczenie światem australijskiego outbacku przeżywamy w miejscowości Katherine około 500 km na
południe od Darwin wzdłuż Stuart Highway. To kameralne prowincjonalne miasteczko wita nas szaleństwem dorocznego rodeo, gdzie dzielni
australijscy farmerzy, podobnie jak amerykańscy cowboye, popisują się odwagą ujeżdżania rozwścieczonych byków oraz dzikich koni, prezentując
także wirtuozerię władania lassem. Całość imprezy nie ma charakteru cepeliady dla turysty mieszczucha, lecz jest prawdziwym lokalnym
świętem.
Katherine to oczywiście nie tylko rodeo, lecz przede wszystkim położony nieopodal miasta Park Narodowy
Nitmiluk z malowniczym przełomem rzeki Katherine. Całodniowy spływ kajakiem pomiędzy skalnymi ścianami kanionu daje niepowtarzalną szansę
oglądania dzikiej przyrody oraz zażycia kąpieli w malowniczej scenerii. Kąpiel jest tu dozwolona, gdyż jedynym
|
Centrum Townsville |
występującym tu (zresztą dość
licznie) gatunkiem krokodyla jest całkowicie niegroźny dla człowieka krokodyl słodkowodny o wąskim wydłużonym pysku.
Siedemnastogodzinna odsiadka w autobusie, spożytkowana na odsypianie zaległości, odliczanie przygodnych
kangurów oraz lekturę przewodników, pozwala na dotarcie do stolicy pustynnego serca Australii, miasta Alice Springs. Dwugodzinny "spacerek"
przez piękne kamienisto-pustynne obszary podmiejskie pozwala dotrzeć do dawnej stacji telegraficznej,
|
Zachód słońca nad Uluru (Ayers Rock) |
zlokalizowanej nad korytem suchej
przez większą część roku rzeki. Stacja ta dała początek osadnictwu na terenach obecnego Alice Springs.
W okolicach miasta znajdują się wspaniałe tereny trekingowe obejmujące wschodnie i zachodnie masywy Mac
Donnell. Obszary te stwarzają okazję do podziwiania miejscowej flory (ze słynnymi drzewiastymi kazuarynami) oraz fauny (walabie, liczne
jaszczurki i węże). Najważniejsze jednak
|
Bezludne palmowe plaże Przylądka York |
cele, dla których przybywają do Alice Springs turyści znajdują się około 300 km na południowy
zachód od miasta. Są nimi: zbudowany z czerwonych skał Kings Canion (Watarrka), formacje skalne Kata Tjuta zwane też Olgami i jedna z
naczelnych atrakcji turystycznych Australii - święta góra Aborygenów, największy na świecie monolit kamienny Uluru (Ayers Rock). Wszystkie
te miejsca objęte nadzorem parków narodowych stwarzają wspaniałe szanse dla malowniczych trekingów. Warunkiem jednak koniecznym udanego
pobytu na tych terenach jest daleko idąca indywidualizacja zwiedzania, co nie jest łatwe wobec tłumnie przybywających tu grup turystycznych.
Mimo pewnej komercyjności piknikowej atmosfery wieczoru niezapomniane wrażenia pozostawia zachód słońca nad Uluru.