Logo serwisu Towarzystwa Eksploracyjnego
Strona główna
O Towarzystwie
Program spotkań TE
Relacje ze spotkań TE
Relacje z wypraw
Relacja specjalna na 25-lecie TE
Dyskusyjne forum globtroterów
Informacje wydawnicze
Galeria zdjęć
Ciekawe adresy internetowe
Skrzynka pocztowa
Archiwum

Link - www.linia.pl

Relacje ze spotkań TE
Poprzednie spotkania:
Ekwador
Patagonia i okolice
Boliwia – serce Ameryki
więcej...
Zatłoczona ulica w centrum Dhaki

     Bangladesz - jedno z najmłodszych i najgęściej zaludnionych państw świata. Na terytorium niespełna 148 tys. km2 żyje około 150 mln ludzi, wypracowując przychód narodowy brutto na jednego mieszkańca sięgający jedynie 240 USD. Jedno, co ten niezwykle ubogi kraj posiada w nadmiarze to woda, obficie dostarczana przez potęgi rzeczne - Ganges i Bramaputrę, które corocznie wylewają, skrywając pod wodą ponad połowę terytorium Bangladeszu. Tropikalny, wybitnie wilgotny klimat z częstymi tajfunami sprawia, iż większość mieszkańców prowadzi życie niezwykle proste, nie przywiązując przesadnej wagi do formy i trwałości materialnego otoczenia swego bytu.

     Świadomość ubóstwa materialnego, częste, nagłaśniane przez media klęski żywiołowe i epidemie, nie do końca ustabilizowana sytuacja polityczna sprawiają, iż Bangladesz, w odróżnieniu od swego wielkiego sąsiada - Indii, nie jest dla większości nawet wytrawnych turystów obiektem marzeń podróżniczych. My również początkowo pozostawaliśmy pod wpływem tego, jak się potem okazało krzywdzącego, stereotypu. Świadomość pokrewieństwa kulturowego Wschodniego Bengalu czyli obecnego Bangladeszu i mieszczących się w granicach Indii terytoriów Zachodniego Bengalu rodziły przeświadczenie, iż Bangladesz będzie jedynie biedniejszą wersją bengalskiego świata, którego zakosztowaliśmy już wcześniej w okolicach Kalkuty (o przepraszamy - Kolkaty!). A jednak Ministerstwo Turystyki Bangladeszu podsycało naszą globtroterską wścibskość hasłem reklamowym "Przybądź do Bangladeszu przed turystami"...

Mauzoleum Pari Bibi na terenie Fortu Lalbagh w Dhace

     Po dwuetapowych formalnościach wizowych w nieco chaotycznym i mocno obskurnym Konsulacie Bangladeszu w Kalkucie wsiadamy w bezpośredni autobus kierujący się w 25-godzinną podróż do Dhaki - stolicy Bangladeszu. Po przekroczeniu w nocy przejścia granicznego w miejscowości Benapol, omijając obszary dotknięte powodzią, wysiadamy ugotowani na wilgotno w sercu tłocznego, gwarnego, spowitego smogiem molocha miejskiego, jakim jest współczesna Dhaka.

     W tym jednym z największych miast świata zamieszkuje ponad 1/5 ludności Bangladeszu. Wskaźnik ten dynamicznie rośnie, gdyż przeciętna dzietność rodzin bengalskich waha się w przedziale 3 do 7, osiągając tą górną wartość właśnie na obszarze miejskim Dhaki.

     Najbardziej duszną, zatłoczoną a jednocześnie najbardziej frapującą swym kolorytem częścią miasta jest Stara Dhaka. W jej sercu, na wybrzeżu rzeki Buriganga, znajduje się Sadarghat, czyli jeden z największych na świecie dworców wodnych, z którego odpływa dziennie kilka tysięcy pasażerskich i towarowo-pasażerskich promów, statków rzecznych, łodzi i innych pływających wynalazków. Nieopodal znajduje się jeden z lepiej zachowanych zabytków architektonicznych Bangladeszu - różowy pałac Ashan Manzil wybudowany w 1872 roku jako siedziba ówczesnego lokalnego władcy, nawaba Abdula Ghani. W pałacu tym, stanowiącym dziś muzeum, przyjmowani byli dostojnicy Brytyjskich Indii z lordem Curzonem na czele. Na tyłach tej resztki dawnej wytworności rozciąga się tętniąca kolorami dzielnica bazarowa z popularnym Shankaria Bazar, skupiającym większość hinduistów zamieszkałych w Dhace. Naturalnie dominującą religią, podobnie jak w całym Bangladeszu, jest islam, którego wyznawcy stanowią 83% ludności państwa. Kultura muzułmańska zrodziła takie, możliwe do odnalezienia w plątaninie ulic, perełki jak:

Różowy Pałac Ashan Manzil w Dhace

     – Fort Lalbagh z XVII-wiecznymi mogolskimi zabytkami: Meczetem Quilla, Mauzoleum Pari Bibi i hallem audiencyjnym;

     – Meczet Khan Mohammad o typowej dla Bangladeszu zwartej, niewysokiej trójkopułowej konstrukcji z przyklejonymi do głównej bryły drobnymi minaretami;

     – malownicze, choć niezwykle zaniedbane pozostałości karawanserajów kupieckich Bara Katra i Chota Katra datowane na XVII wiek;

     – późniejszy, bo XVIII-wieczny Meczet Sitara wabiący oczy świecidełkową okrasą o iście irańskich cechach.

     Obok zabytków islamskich warto, szwendając się w labiryncie ulic, wyłowić rozrzucone w różnych punktach starego miasta radżbati, czyli opuszczone przez swych dawnych właścicieli i zwykle niszczejące siedziby niegdysiejszych wschodniobengalskich bogaczy, wywodzących się z hinduistycznej mniejszości religijnej, która masowo przesiedliła się do Indii w okresie formowania Pakistanu Wschodniego, jakim w latach 1947-1971 był obecny Bangladesz. Jednym z najlepiej zachowanych radżbati w Dhace jest Rose Garden wykorzystywany przez miejscową kinematografię jako malowniczy element scenografii. Godne uwagi są również Sankwanidhi House, Ruplal House, Lalkuthi czy Hussaini Dalan. Ten ostatni jest bodaj jedynym pozostającym w rękach dawnego właściciela, którym jest szyicki imam Dhaki. Poszukując większości z tych architektonicznych ciekawostek miasta, niestety nie uwzględnionych w najnowszym wydaniu Lonely Planet, nie oczekuj turystycznych drogowskazów, kas biletowych, czy choćby poszanowania zabytków. Kwintesencją piękna tych miejsc są resztki dawnego przepychu rozsadzane przez korzenie bujnie rozrastającej się na powierzchni murów roślinności zasilanej wszędobylską wilgocią.

Sadarghat - nabrzeża rzeki Buriranga w Dhace

     Wydostając się poza obręb starego miasta warto odwiedzić najstarszą (XII wiek) i do dziś najaktywniejszą hinduistyczną świątynię w mieście - Dhakeshwari z czterema purpurowymi rekha.

     Ukojeniem dla spragnionych zieleni i przestrzeni oczu mogą być tereny Uniwersytetu z rozległymi parkowymi przyległościami oraz ciekawymi, pamiętającymi Brytyjczyków, budynkami w stylu euromogolskim. Jedną z najsłynniejszych budowli w kampusie uniwersyteckim jest Curzon Hall pochodzący z początków XX wieku. Nieopodal znajdują się dawne budynki Sądu Najwyższego oraz park Suhrawardi skrywający hipodrom, na terenie którego ogłoszona została w 1971 roku Deklaracja Niepodległości Bangladeszu.

Khulna - życie na wodzie

     Będąc w Dhace nie należy ominąć dzielnicy Dhanmondi oferującej zupełnie inną niż w starym mieście atmosferę współczesnych apartamentowych siedlisk zamieszkiwanych przez miejscowych wybrańców fortuny. Tutaj znaleźć można obficie zaopatrzone sklepy w stylu europejskim a także, co ciekawe, meczet skonstruowany w formie statku z minaretem w roli masztu i przypominającym nieco buddyjskie świątynie Tajlandii holem modłów. Nieopodal, na północnym skraju miasta, znajduje się XVII-wieczny meczet Sat Gumbad stanowiący kwintesencję bengalskiego stylu budownictwa sakralnego. Dziesięć minut jazdy rykszą motorową, które są tu w mniejszości, zdominowane przez wszędobylskie, bajecznie kolorowe, acz dość powolne rowerowe kuzynki, pozwala na dotarcie do siedziby Zgromadzenia Narodowego Bangladeszu. Ten nowoczesny budynek powstał w 1963 roku na podstawie projektu światowej sławy architekta Luisa Kahna jako siedziba władz ówczesnego Pakistanu Wschodniego. Naprzeciwko znajduje się rozległy park z Mauzoleum kryjącym szczątki generała Ziaura Rahmana znanego pod pseudonimem Zia, twórcy Ludowych Oddziałów Bojowych Mukti Bahani, i późniejszego przywódcy hunty wojskowej rządzącej Bangladeszem po dokonanym w 1975 roku zamachu na dotychczasowego szefa państwa, szejka Mujibura Rahmana.

Wieś bengalska (na płd. od Khulna)

     Okolice Dhaki obfitują w interesujące, a często malownicze miejsca. Warto tu odwiedzić Sonargaon z grobowcem sułtana Ghiyasuddin Azam Shah'a oraz zabytkowymi meczetami, monument narodowy w Sawar oraz meczet Atia w stylu premogolskim.

     Drugim pod względem wielkości miastem Bangladeszu jest Ćittagong położony nad rzeką Kamaphuli niedaleko jej ujścia do Zatoki Bengalskiej. Wyraźnie widoczne są tu wpływy buddyjskiej kultury ludów zamieszkujących położone nieopodal górzyste tereny pogranicza z Birmą (Mianmarem). Nad miastem góruje ceglany budynek sądów, który po licznych niechlujnych przebudowach zatracił większość nadanego przez Brytyjczyków majestatu. Na położonym w głębi miasta wzgórzu znajduje się obszerny willowy pobrytyjski Circut House, w którym w 1981 roku dokonano zamachu na generała Zia. Wiele malowniczości zachowały okolice nabrzeża portowego z pozostałościami architektonicznymi portugalskiego osadnictwa.

Ćittagong - port

     Będąc w Ćitagong warto odwiedzić cmentarz poległych w trakcie Kampanii Birmańskiej podczas II Wojny Światowej. Jest tu także ciekawe muzeum etnograficzne gromadzące rękodzieło górskich ludów zamieszkujących pogranicza Bangladeszu.

     Z Ćittagong wybieramy się do Cox Bazar na południowym krańcu prowincji, który słynie z piaszczystych palmowych plaż i iście birmańskiej buddyjskiej atmosfery. W sezonie przybywa tu obecnie wielu turystów z Indii, zwłaszcza z Kalkuty. W porze monsunowej kapryśna pogoda pozwala tylko czasami docenić uroki tutejszego plażowania.

     Kolejnym celem naszej podróży staje się Khulna, do której docieramy po dwudniowej wieloprzesiadkowej podróży z wykorzystaniem transportu autobusowego i niezwykle malowniczego, acz powolnego transportu wodnego. Podróż jest okazją do obserwowania życia prowincji toczącego się głównie na wodzie. Malownicze powodziowe rozlewiska, wszechobecne pola ryżowe i miliony łodzi stanowią nieodłączne elementy tutejszego krajobrazu. Khulna jest dogodnym miejscem do organizacji wycieczki łodzią na tereny Parku Narodowego Sunderban.

Park Narodowy Sunderban - las mangrowy (namorzynowy)

     Tereny Parku Narodowego obejmujące 3600 km2 rozlewisk delty Gangesu i Bramaputry stanowią największy na świecie ekosystem namorzynów (mangrowców). Błotniste tereny naszpikowane powietrznymi korzeniami namorzynów wiążącymi kurczowo muł, poprzecinane licznymi odnogami rzecznymi i rozlewiskami, są siedliskiem niezliczonych ptaków wodnych, małp, krokodyli, słodkowodnych delfinów oraz słynnych królewskich bengalskich tygrysów, których jest tutaj około 400. Mimo zmieniającej się jak w kalejdoskopie pogody, obfitości dokuczliwych owadów oraz dostającej się zewsząd wody wrażenia z rejsu po Sunderbanach są niezapomniane.

     Kolejne dwa dni w drodze, mniej i bardziej udane próby ominięcia terenów zalewowych, trochę biurokracji granicznej i ponownie jesteśmy w Indiach.

Namorzyny (mangrowce) w Parku Narodowym Sunderban

     Jakie wrażenia wywozimy z Bangladeszu? Jest to rzeczywiście biedny i gęsto zaludniony kraj, choć fakty te szczególnie rzucają się w oczy w gęstej atmosferze miast. Nie jest to natomiast biedniejszy wariant Indii, gdyż mimo pokrewieństwa etnicznego i młodości samego państwa, kulturowo tereny te znacząco różnią się od świata dzisiejszych Indii. Podróżowanie po Bangladeszu, mimo że organizacyjnie trudniejsze niż w Indiach z uwagi na ubóstwo bazy turystycznej oraz podyktowane słabą znajomością angielskiego i trudnościami w kontakcie z przybyszami, dostarcza niezapomnianych i niepowtarzalnych wrażeń, zarówno w sferze obcowania z bujną przyrodą, jak i miejscową kulturą. Słowem jest to kraj godny odwiedzenia, choćby w ramach dwutygodniowego wypadu z Indii.



 KOMUNIKATY
Już wkrótce kilka kolejnych serwisów zapraszamy do ich odwiedzania. Twoja linia.pl
 
Serwisy linia

Kliknij tu,

żeby otworzyć okienko nawigacyjne do innych serwisów





Powrót na górę   © 2006 Usługi Komputerowe s.c. & Zbigniew Bochenek                     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved