Logo serwisu Towarzystwa Eksploracyjnego
Strona główna
O Towarzystwie
Program spotkań TE
Relacje ze spotkań TE
Relacje z wypraw
Relacja specjalna na 25-lecie TE
Dyskusyjne forum globtroterów
Informacje wydawnicze
Galeria zdjęć
Ciekawe adresy internetowe
Skrzynka pocztowa
Archiwum

Link - www.linia.pl

Relacje ze spotkań TE
Poprzednie spotkania:
Patagonia i okolice
Boliwia – serce Ameryki
Rzym – wieczne miasto cz. II
więcej...
Indianki na targu w Otavalo

     Ekwador to niewielki, usytuowany na samym równiku kraj Ameryki Południowej. Na swym obszarze mieści jednak niezwykłą różnorodność krajobrazów: od śnieżnych, wulkanicznych stożków Andów, osiągających wysokość 6000 metrów, poprzez górskie kotliny z ciekawymi miastami i wioskami aż do amazońskiej dżungli i nizin wybrzeża Pacyfiku. Fascynujący są także mieszkańcy tego kraju - w większości rdzenni Indianie, kultywujący w ubiorach i zachowaniach zwyczaje swych przodków. Można również znaleźć tu "perełki" dawnej kolonialnej architektury w miastach założonych przez hiszpańskich konkwistadorów. Nic więc zatem dziwnego, że kraj ten stał się celem mojej drugiej wyprawy do Ameryki Południowej, zrealizowanej w lutym 2005 roku.

     Podróż po Ekwadorze rozpoczęliśmy od stolicy kraju, Quito. Miasto to jest malowniczo położone w kotlinie górskiej na wysokości 2850 m n.p.m. Najciekawsza część Quito to starówka, umieszczona w 1978 roku na liście zabytków dziedzictwa
Stara Indianka z Otavalo
kultury UNESCO. Tam też skierowaliśmy pierwsze kroki, pragnąc z bliska przyjrzeć się kolonialnej spuściźnie Ekwadoru. Obejrzeliśmy najciekawsze sakralne budowle miasta: XVI-wieczną katedrę z grobowcami bohaterów Ekwadoru, najbogatszy kościół Ameryki Łacińskiej La Compana, podobno ozdobiony wewnątrz 7 tonami złota, kościół i klasztor św. Franciszka z pięknym, barokowym wnętrzem oraz kilka innych ciekawych świątyń, wzniesionych przez Hiszpanów pomiędzy XVI i XVIII wiekiem. Spacerowaliśmy po wąskich, krętych i spadzistych uliczkach starówki, starając się poznać klimat tego miasta i przyglądając się życiu jego mieszkańców.

     Po pierwszych wrażeniach ze stolicy kraju, usytuowanej 22 km na południe od równika, udaliśmy się na sam równik, do miejscowości Mitad del Mundo (Środek Świata). Znajduje się tam cały kompleks turystyczny, a jego główną atrakcją jest pomnik-wieża stojąca dokładnie na równiku. W wieży znajduje się ciekawe muzeum etnograficzne, zaś z jej szczytu roztacza się rozległy widok na okolicę. Wokół wieży rozlokowały się liczne sklepy i restauracje. Posiliwszy się w jednej z nich, ruszyliśmy w stronę odległego o kilkanaście kilometrów krateru wygasłego wulkanu Pululahua. Po dotarciu na miejsce okazało się, że krater tonie w gęstej mgle. Jednak po kilkunastu
Poranek w amazońskiej dżungli
minutach mgła na chwilę rozwiała się i ujrzeliśmy zaskakujący widok - dno dawno wygasłego krateru było wypełnione polami, które uprawiali miejscowi korzystając z żyznej ziemi.

     Kolejnym punktem wyprawy było miasteczko Otavalo, położone ok. 100 km na północ od Quito. Słynie ono z tzw. sobotnich targów, na które ściągają Indianie z okolicznych wiosek: jest to wspaniała okazja, aby nieco bliżej poznać rdzennych mieszkańców Ekwadoru. Żyją oni w niewielkich wsiach wokół Otavalo, zajmując się rzemiosłem artystycznym - postanowiliśmy więc przed sobotnim wydarzeniem przyjrzeć się na miejscu ich działalności, Odwiedziliśmy kilka tzw. wiosek
Tapir z bagien Amazonii
artystycznych: oglądaliśmy produkcję papieru czerpanego, wytwarzanie kilimów, swetrów i dywanów w warsztatach tkackich, przyglądaliśmy się tworzeniu instrumentów muzycznych, słuchając jednocześnie mini-koncertu miejscowego zespołu na tradycyjnych indiańskich instrumentach. Odwiedziliśmy także stolicę skóry Ekwadoru - miasteczko Cotacachi, z niezliczonymi sklepami, wypełnionymi różnorodnymi wyrobami skórzanymi. Na zakończenie objazdu wiosek dotarliśmy nad piękne jezioro usytuowane wewnątrz krateru wygasłego wulkanu - Lagunę Cuicocha. Jednak największe atrakcje w tym regionie były jeszcze przed nami. W sobotę wcześnie
Indianin z plemienia Quichua
rano udaliśmy się na obrzeża miasteczka Otavalo, gdzie odbywał się tzw. targ zwierzęcy. Mieliśmy tu wyjątkową okazję przyjrzeć się z bliska, jak miejscowi Indianie handlują gospodarskimi zwierzętami. Po tych silnych wrażeniach wróciliśmy na główny plac Otavalo, gdzie z kolei rozpoczynał się sobotni targ indiańskiego rękodzieła. Krążyliśmy pomiędzy licznymi straganami, wypełnionymi różnorodnymi wyrobami miejscowego rzemiosła, przyglądając się z bliska handlującym i kupującym Indianom. Długo nie mogliśmy rozstać się z tym miejscem, sycąc się niezwykle barwnym andyjskim folklorem.

     Lecz przed nami był już następny cel podróży - wyprawa do amazońskiej dżungli. Po powrocie do stolicy i całonocnej podróży autobusem znaleźliśmy się w miasteczku Coca, położonym na obrzeżu amazońskich lasów. Stąd płynąc motorową łodzią po rzece Napo, dopływie Amazonki dotarliśmy do położonego w głębi dżungli obozowiska. Tu postanowiliśmy spędzić 4 dni, starając się nieco poznać tajemnice dżungli. Pomagał nam w tym wspaniały przewodnik Gonzalo z miejscowego plemienia Quichua. Starał się nam pokazać najciekawsze zakątki dżungli, przybliżyć miejscową florę i faunę. Mieliśmy możliwość kontemplować ranek w dżungli z wysokości 38 metrów nad ziemią,
Laguna Quilotoa
oglądać przedstawicieli zwierzęcego świata: coati, tapira, kapibarę, pekari, żółwie, liczne ptaki i motyle, spacerować wieczorem po bagnach w poszukiwaniu kajmanów. Jedną z atrakcji była także wizyta w chacie rodziny z plemienia Quichua; mogliśmy przyjrzeć się odświętnym strojom Indian, posłuchać ich muzyki i uczestniczyć we wspólnym tańcu, a także w konkursie strzeleckim z dmuchawki. Inną atrakcją miał być połów piranii, jednak nasze usiłowania złowienia tych groźnych, drapieżnych ryb zakończyły się niepowodzeniem.

     Czterodniowy pobyt w głębi dżungli minął bardzo szybko i znów powróciliśmy do andyjskich
Wulkan Illiniza
klimatów. Dotarliśmy do położonego w środkowym Ekwadorze miasta Latacunga, stanowiącego świetny punkt wypadowy do okolicznych atrakcji. Samo miasto, pełne kwiatów i zieleni, z kilkoma ciekawymi zabytkowymi kościołami, jest także godne zwiedzenia. Nas jednak w pierwszym rzędzie zainteresował tzw. czwartkowy targ indiański, odbywający się w pobliskiej miejscowości Saquisili. W czwartki bowiem odbywa się tu równie fascynujący, jak w Otavalo, zjazd Indian z okolicznych wiosek. Indianie ci handlują przede wszystkim codziennymi, potrzebnymi do życia produktami, nie zwracając uwagi na (nielicznych) turystów, jest to więc świetna okazja do przyjrzenia się im z bliska. Długo przechadzaliśmy się po placu targowym i uliczkach Saquisili chłonąc atmosferę tego czasu i miejsca. Byliśmy też świadkami uroczystości pogrzebowej w miejscowym kościele. Pełni wrażeń wróciliśmy wieczorem do Latacungi, szukując się już do następnego celu podróży.

     Celem tym było jedno z najpiękniejszych jezior położonych w kraterze wulkanu - Laguna Quilotoa. Jest ono usytuowane na wysokości
Na targu w Saquisili
3800 m n.p.m. w pięknej górskiej krainie. Sam dojazd do jeziora stanowi nie lada atrakcję; po drodze oglądamy wspaniałe górskie krajobrazy ze śnieżnymi wulkanami Cotopaxi i Illiniza, pola uprawne na zboczach i wąwozy, małe osady zagubione w górach. Laguna Quilotoa stanowi mocne zwieńczenie całodniowej wycieczki - jej szmaragdowy kolor budzi zachwyt. Można zejść z krawędzi krateru 300 metrów w dół, aby dotrzeć do wody; tak też uczyniliśmy powrotną drogę w górę odbywając na mułach.

     Naszym następnym celem była położona ok. 70 km na południe od Latacungi miejscowość wypoczynkowa Banos. Jest ona malowniczo położona w górskiej kotlinie, u stóp aktywnego wulkanu Tungurahua. Główną atrakcją Banos, ściągającą tłumy turystów i Ekwadorczyków, są termalne kąpieliska. Oczywiście skorzystaliśmy z możliwości wymoczenia się w ciepłej, zdrowotnej wodzie, lecz Banos oferuje także kilka innych atrakcji. Są nimi przede wszystkim szlaki wokół miejscowości, prowadzące na punkty widokowe, a także na zbocza wulkanu. My nie ryzykowaliśmy wejścia na dymiący wulkan, skorzystaliśmy jednak z dwóch
Na targu w Latacunga
ciekawych tras spacerowych oferujących rozległe widoki na całą miejscowość i okoliczne góry. Obejrzeliśmy także interesujący ogród zoologiczny położony na obrzeżach miasta, zaś w samym Banos odwiedziliśmy jego najważniejszy zabytek - bazylikę Nuestra Senora de Agua Santa, stanowiącą cel październikowych pielgrzymek z całego Ekwadoru. W mieście panuje sympatyczna, wypoczynkowa atmosfera; można tam spędzić kilka dni relaksując się po trudach górskich eskapad.

     My jednak nie zabawiliśmy tu zbyt długo, gdyż chcieliśmy dotrzeć jeszcze bardziej na południe, do odległego ok. 250 km miasta Cuenca. Podróż do celu zajęła nam cały dzień; była to niezwykła trasa przebijająca się szutrową drogą w deszczu i mgle przez wysokie góry; po drodze mijaliśmy pokryty śniegami i lodowcem najwyższy szczyt Ekwadoru, Chimborazo (6310 m). Jednak w końcu bezpiecznie dotarliśmy do Cuenki. Miasto to ma zabytkowy charakter (bywa nazywane Atenami Ekwadoru). Znajduje się tu wiele kościołów; najciekawszym jest bez wątpienia Nowa Katedra, olbrzymia
Indiańskie rodzeństwo
XIX-wieczna budowla będąca mieszanką różnych stylów, w zamierzeniu mająca stanowić największy kościół Ekwadoru. Miasto w swej starej części ma kolonialny charakter; znajduje się tu wiele starych domów z ciekawymi balkonami, sporo galerii z wyrobami rzemiosła artystycznego, kilka wypełnionych zielenią placów z fontannami. Może ono stanowić przyjemny przerywnik podczas zwiedzania południowej części Ekwadoru.

     Nasz pobyt w Ekwadorze jednak zwolna już kończył się. Poprzez surowe góry wróciliśmy jeszcze na chwilę do Banos, aby zobaczyć jedną z atrakcji w okolicach tej miejscowości - wodospad Pailón del Diablo i dolinę rzeki Pastaza, spływającą na niziny Amazonii. Tym wodnym akcentem zakończyliśmy naszą trzytygodniową podróż po Ekwadorze.



 KOMUNIKATY
Już wkrótce kilka kolejnych serwisów zapraszamy do ich odwiedzania. Twoja linia.pl
 
Serwisy linia

Kliknij tu,

żeby otworzyć okienko nawigacyjne do innych serwisów





Powrót na górę   © 2005 Usługi Komputerowe s.c. & Zbigniew Bochenek                     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved