Wenezuela jest podzielona na dwie części rzeką Orinoko. Na południowy wschód od rzeki
|
Roraima i sawanna |
rozciąga się Wyżyna Gujańska - królestwo przyrody. Jest to jedno z najdzikszych miejsc Ameryki Południowej, gdzie wśród dżungli wyrastają
pionowe ściany płaskich gór, zwanych Tepui.
Do Santa Elena dotarłem w środku nocy i bez problemów trafiłem do "Casa de Gladys", gdzie znalazłem grupę
osób chętnych do wejścia na Roraimę - jedyne dostępne Tepui. Wynajęliśmy miejscowego przewodnika - Indianina z plemienia Pemon. Wyprawę
rozpoczęliśmy z San Francisco de Yurani, skąd dżipem dotarliśmy do Paratepui, indiańskiej wioski nieopodal Roraimy. W dalszą drogę
wyruszyliśmy już pieszo. Wspinaczka do
|
Roraima i Kukenan o wschodzie słońca |
podnóża Tepui zajęła nam cały dzień. Po drodze pokonaliśmy dwie całkiem pokaźne rzeki: Rio Tek i Rio
Kukenan. Krystalicznie czysta woda kusiła do wzięcia kąpieli. Późnym popołudniem dotarliśmy do miejsca biwakowego pod Roraimą, popularnie
zwanego "Base Camp".
Sceneria niezwykła, Roraima wygląda niedostępnie, wręcz groźnie wyzierając spod chmur. Z lewej widać
wypiętrzony Kukenan Tepui, a z tyłu pofałdowaną sawannę z odległymi dymami pożarów. Następnego dnia zrywamy się skoro świt, by pod ochroną
cienia Roraimy dotrzeć na górę. Po chwili wchodzimy w dżunglę. Jest to las w chmurach, najbogatsze środowisko
|
Roraima w słoncu |
przyrodnicze na Ziemi.
Roślinność ma tu unikalną czystość barw. Z góry atakują nas kaskadami wody miniwodospady. Wśród skał, potoków deszczu i mgły wyłaniają się
niczym baśniowe twory, omszałe korzenie. W pewnym momencie droga staje się pozioma. Oto jesteśmy na szczycie Roraimy. Wkraczamy w zaginiony
świat poprzecinany wąwozami wielkich rzek, które kończą swój bieg jako wielosetmetrowe wodospady, albo częściej - pogrążają się w systemie
jaskiń. Tepui to najbardziej odmienne przyrodniczo środowiska na Ziemi. Ponad połowa tutejszych gatunków nie występuje nigdzie indziej.
Formy skalne przybierają (sur)realistyczne kształty: zwierząt, ludzi bądź
|
Formy skalne na Roraimie |
grzybów. Na górze spędzam dwa dni, poznając ten fascynujący świat.
W drodze powrotnej podziwiamy Salto Kukenan - wodospad wysoki na ponad sześćset metrów oraz mrówkojada olbrzymiego przemierzającego
sawannę.
Powróciłem do Santa Elena, skąd wynajętym samochodem terenowym udałem się do parku narodowego La Gran
Sabana. Główną jego atrakcją są wodospady, które porażają swym ogromem, bądź wspaniałą kolorystyką. Dotarłem do Salto Aponguauo przez
miejscowych Indian zwanego Chinak-Meru, wysokiego na ponad sto metrów, a w porze deszczowej tak samo szerokiego.
Następnie udałem się do Ciudad Bolivar, skąd, małym samolotem, poleciałem do indiańskiej wioski Canaima.
Przez kilka dni wypoczywałem nad tutejszą laguną, obserwując codzienne życie miejscowych Indian. Po zakończeniu pobytu w Canaimie,
przeleciałem nad Anyuan Tepui i zobaczyłem spadający z niego Salto Angel, najwyższy wodospad na świecie.
Znowu kilkudziesięciogodzinna podróż autobusem. Tym razem w wenezuelskie Andy, do Meridy. Jednak to nie
góry mnie tu przywiodły. Powodem jest wyprawa na niziny dorzecza
|
Quebrada de Jaspe |
Orinoko, zwane Los Llanos. W porze deszczowej te wielkie tereny zamieniają
się w rozlewiska. Kiedy nadchodzi pora sucha, pojawiają się bezkresne obszary traw, poprzeplatane gdzieniegdzie zbiornikami wodnymi i
rzekami kipiącymi życiem. Na miejscu obserwowałem zadziwiającą ilość ptaków, krokodyli, żółwi, słodkowodnych delfinów, piranii i wspaniałych
wieeelometrowych anakond.
Na zakończenie postanowiłem zobaczyć wybrzeże Morza Karaibskiego. Udałem się do miasteczka Choroni i jego
portu Puerto Colombia odległego o cztery kilometry. W czasach kolonialnych nie budowano miast na wybrzeżu ze względu na liczne ataki
piratów. Tutejsze strome, skaliste brzegi zazdrośnie strzegą maleńkich dzikich plaż - doskonałych miejsc do obserwacji ptaków, turkusowego
koloru wody i karaibskich zachodów słońca. Wszystko to w połączeniu z afrykańskim pochodzeniem mieszkańców tworzy unikalny nastrój.
Więcej o podróżach Autora na stronie: www.m1.com