Logo serwisu Towarzystwa Eksploracyjnego
Strona główna
O Towarzystwie
Program spotkań TE
Relacje ze spotkań TE
Relacje z wypraw
Relacja specjalna na 25-lecie TE
Dyskusyjne forum globtroterów
Informacje wydawnicze
Galeria zdjęć
Ciekawe adresy internetowe
Skrzynka pocztowa
Archiwum

Link - www.linia.pl

Relacje ze spotkań TE
Poprzednie spotkania:
Goa - ucieczka z Tybetu
Rok świstaka - W górach Ameryki Północnej
Chile - góry, morze, pustynia
więcej...

     Wenezuela jest podzielona na dwie części rzeką Orinoko. Na południowy wschód od rzeki
Roraima i sawanna
rozciąga się Wyżyna Gujańska - królestwo przyrody. Jest to jedno z najdzikszych miejsc Ameryki Południowej, gdzie wśród dżungli wyrastają pionowe ściany płaskich gór, zwanych Tepui.

     Do Santa Elena dotarłem w środku nocy i bez problemów trafiłem do "Casa de Gladys", gdzie znalazłem grupę osób chętnych do wejścia na Roraimę - jedyne dostępne Tepui. Wynajęliśmy miejscowego przewodnika - Indianina z plemienia Pemon. Wyprawę rozpoczęliśmy z San Francisco de Yurani, skąd dżipem dotarliśmy do Paratepui, indiańskiej wioski nieopodal Roraimy. W dalszą drogę wyruszyliśmy już pieszo. Wspinaczka do
Roraima i Kukenan o wschodzie słońca
podnóża Tepui zajęła nam cały dzień. Po drodze pokonaliśmy dwie całkiem pokaźne rzeki: Rio Tek i Rio Kukenan. Krystalicznie czysta woda kusiła do wzięcia kąpieli. Późnym popołudniem dotarliśmy do miejsca biwakowego pod Roraimą, popularnie zwanego "Base Camp".

     Sceneria niezwykła, Roraima wygląda niedostępnie, wręcz groźnie wyzierając spod chmur. Z lewej widać wypiętrzony Kukenan Tepui, a z tyłu pofałdowaną sawannę z odległymi dymami pożarów. Następnego dnia zrywamy się skoro świt, by pod ochroną cienia Roraimy dotrzeć na górę. Po chwili wchodzimy w dżunglę. Jest to las w chmurach, najbogatsze środowisko
Roraima w słoncu
przyrodnicze na Ziemi. Roślinność ma tu unikalną czystość barw. Z góry atakują nas kaskadami wody miniwodospady. Wśród skał, potoków deszczu i mgły wyłaniają się niczym baśniowe twory, omszałe korzenie. W pewnym momencie droga staje się pozioma. Oto jesteśmy na szczycie Roraimy. Wkraczamy w zaginiony świat poprzecinany wąwozami wielkich rzek, które kończą swój bieg jako wielosetmetrowe wodospady, albo częściej - pogrążają się w systemie jaskiń. Tepui to najbardziej odmienne przyrodniczo środowiska na Ziemi. Ponad połowa tutejszych gatunków nie występuje nigdzie indziej. Formy skalne przybierają (sur)realistyczne kształty: zwierząt, ludzi bądź
Formy skalne na Roraimie
grzybów. Na górze spędzam dwa dni, poznając ten fascynujący świat. W drodze powrotnej podziwiamy Salto Kukenan - wodospad wysoki na ponad sześćset metrów oraz mrówkojada olbrzymiego przemierzającego sawannę.

     Powróciłem do Santa Elena, skąd wynajętym samochodem terenowym udałem się do parku narodowego La Gran Sabana. Główną jego atrakcją są wodospady, które porażają swym ogromem, bądź wspaniałą kolorystyką. Dotarłem do Salto Aponguauo przez miejscowych Indian zwanego Chinak-Meru, wysokiego na ponad sto metrów, a w porze deszczowej tak samo szerokiego.

     Następnie udałem się do Ciudad Bolivar, skąd, małym samolotem, poleciałem do indiańskiej wioski Canaima. Przez kilka dni wypoczywałem nad tutejszą laguną, obserwując codzienne życie miejscowych Indian. Po zakończeniu pobytu w Canaimie, przeleciałem nad Anyuan Tepui i zobaczyłem spadający z niego Salto Angel, najwyższy wodospad na świecie.

     Znowu kilkudziesięciogodzinna podróż autobusem. Tym razem w wenezuelskie Andy, do Meridy. Jednak to nie góry mnie tu przywiodły. Powodem jest wyprawa na niziny dorzecza
Quebrada de Jaspe
Orinoko, zwane Los Llanos. W porze deszczowej te wielkie tereny zamieniają się w rozlewiska. Kiedy nadchodzi pora sucha, pojawiają się bezkresne obszary traw, poprzeplatane gdzieniegdzie zbiornikami wodnymi i rzekami kipiącymi życiem. Na miejscu obserwowałem zadziwiającą ilość ptaków, krokodyli, żółwi, słodkowodnych delfinów, piranii i wspaniałych wieeelometrowych anakond.

     Na zakończenie postanowiłem zobaczyć wybrzeże Morza Karaibskiego. Udałem się do miasteczka Choroni i jego portu Puerto Colombia odległego o cztery kilometry. W czasach kolonialnych nie budowano miast na wybrzeżu ze względu na liczne ataki piratów. Tutejsze strome, skaliste brzegi zazdrośnie strzegą maleńkich dzikich plaż - doskonałych miejsc do obserwacji ptaków, turkusowego koloru wody i karaibskich zachodów słońca. Wszystko to w połączeniu z afrykańskim pochodzeniem mieszkańców tworzy unikalny nastrój.

     Więcej o podróżach Autora na stronie: www.m1.com



 KOMUNIKATY
Już wkrótce kilka kolejnych serwisów zapraszamy do ich odwiedzania. Twoja linia.pl
 
Serwisy linia

Kliknij tu,

żeby otworzyć okienko nawigacyjne do innych serwisów





Powrót na górę   © 2004 Usługi Komputerowe s.c. & Zbigniew Bochenek                     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved