Logo serwisu Towarzystwa Eksploracyjnego
Strona główna
O Towarzystwie
Program spotkań TE
Relacje ze spotkań TE
Relacje z wypraw
Relacja specjalna na 25-lecie TE
Dyskusyjne forum globtroterów
Informacje wydawnicze
Galeria zdjęć
Ciekawe adresy internetowe
Skrzynka pocztowa
Archiwum

Link - www.linia.pl

Relacje ze spotkań TE
Poprzednie spotkania:
Południowa Portugalia
Samotnie z plecakiem przez Afrykę
Chiny
więcej...

PRZED WYJAZDEM

     Kiedy wyruszaliśmy do Wietnamu - w Iraku zaczynała się wojna, a w Hanoi była już jedna śmiertelna ofiara tajemniczej choroby SARS. Otrzymaliśmy maila, w którym Ambasador RP w Wietnamie radził nam odłożyć plany wakacyjne na późniejszy czas. Mniej więcej tydzień przed odlotem Aeroflot odwołał rejs wykupiony przez nas na 17 marca 2003. Później okazało się, że w tym czasie mniej więcej rozpoczęły się naloty na Bagdad. Do Wietnamu polecieliśmy kilka dni później.

ULICE SAJGONU

     Lądujemy w Sajgonie (Ho Chi Minh City), gdzie ruch uliczny zaskakuje nas kompletnie. Szerokie ulice wypełnione są setkami rowerów, skuterów, riksz i innych pojazdów. Żadne przepisy drogowe, ani światła na skrzyżowaniach nie działają. Część rowerów jedzie "pod prąd", skręca lub przecina jezdnię na skos, nie rozglądając się na boki. Piesi przechodzą przez ulicę "przenikając" przez nieprzerwany nurt pojazdów. Dookoła totalny brak zasad i organizacji ruchu. Teraz już wiemy, co oznacza określenie "kompletny sajgon"!

     Po krótkim czasie stwierdzamy, że nic złego się nie dzieje - żadnych poważnych stłuczek, czy awantur ulicznych. Wszyscy pomalutku i ostrożnie płyną ulicami jak liście z nurtem rzeki. Kilka godzin próbnej jazdy i nasze rowery bez większych problemów odnajdują drogę na zatłoczonych ulicach Sajgonu.

JEDZENIE

     Najpopularniejszym daniem jest Pho - rodzaj rosołu z makaronem. W Polsce można znaleźć odpowiednik tego dania pod potocznym określeniem "chińska zupka". Wietnamczycy jedzą Pho kilka razy dziennie, nawet na śniadanie. Oprócz tego głównym posiłkiem jest ryż z mięsem, tofu lub warzywami.

     Bardzo interesujące są wietnamskie napoje. Najbardziej popularna jest zielona herbata jaśminowa. Wszyscy i wszędzie ją piją. Nawet na stacji benzynowej można przysiąść się do stolika obsługi i w cieniu wypić filiżankę lub dwie. Po kolonizatorach francuskich pozostała też tradycja przyrządzania pysznej, lokalnej kawy. Nie wszyscy wiedzą, że Wietnam jest jednym z największych eksporterów kawy na świecie. Najpopularniejszy gatunek to "robusta" - dodawana do większości markowych rodzajów kawy.

     Na ochłodę najlepiej napić się soku z trzciny cukrowej wyciskanego przy pomocy wielkiej machiny napędzanej ręcznym kołem "sterowym". Sok ten serwuje się z kruszonym lodem i limonką lub ananasem. Ma orzeźwiający słodko-kwaśny smak. Innym popularnym napojem jest sok ze świeżego kokosa, który można pić przez słomkę prosto z wnętrza owocu.

     Wieczorem, w trakcie odpoczynku, warto też spróbować wietnamskiego piwa. Jednym z popularniejszych gatunków (szczególnie na południu) jest Saigon Bia. Naprawdę wyśmienite! Na północy Wietnamu można też wiele znaleźć gatunków piwa beczkowego, między innymi trunek o interesującej nazwie Bia Ba Lan (Piwo Polska). W związku ze światową globalizacją wszędzie widać też coca-colę.

PLAŻE, GÓRY I ZABYTKI

     Wietnam to nie tylko dżungla znana z filmów wojennych. To także egzotyczne widoki, piękne plaże, gwarne miasta i zabytkowe miejsca. Jadąc National Highway No. 1 - główną drogą Wietnamu - po jednej stronie widzi się pasma zalesionych gór Annamskich, po drugiej co jakiś czas wyłania się morze Południowochińskie. W górach, w okolicy miasta Dalat, można podziwiać rozległe plantacje kawy i herbaty. Na północy mieszkają górskie mniejszości narodowe, mówiące własnymi językami i o interesującej, odrębnej od reszty kraju kulturze. Na samym południu Wietnamu, najciekawszym regionem jest delta rzeki Mekong, której źródła leżą w Himalajach. Ujście rzeki jest bardzo gęsto zaludnione, głównie przez rybaków i rolników, którzy mieszkają w osadach na wodzie.

     Oprócz podziwiania dzikiej przyrody, Wietnam oferuje także zwiedzanie zabytków. Jednym z ciekawszych miast jest Hoi An, gdzie w XVII wieku osiedlali się Chińczycy. Kolejne miejsce godne uwagi to Święte Miasto cywilizacji Champa - My Son - znajdujące się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Z pewnością warto odwiedzić też Hue - byłą stolicę cesarską. Wśród zabytków panuje wielka różnorodność - parę tysięcy lat rozpiętości i najrozmaitsze korzenie kulturowe. Wietnamczycy zawsze dziedziczyli po swoich najeźdźcach najbardziej interesujące rzeczy. Spadkiem po Chińczykach jest zielona herbata i rozwinięte tkactwo i krawiectwo. Po Francuzach została wspaniała kawa i fabryki lodu w każdym większym miasteczku. Po Japończykach odziedziczyli słowo "honda", które potocznie oznacza skuter. Oprócz tego, w Wietnamie funkcjonuje kilkanaście religii i sekt, które przejęto po innych narodach lub stworzono na miejscu poprzez krzyżowanie ze sobą innych wyznań.

LUDZIE

     Przez całą podróż spotykamy bardzo ciekawych ludzi. Wietnamczycy nie są, jak nam się wydawało przed wyjazdem, cisi, spokojni i z dystansem do obcych. Wręcz przeciwnie! Są hałaśliwi, ciekawi wszystkiego i bezpośredni. Każdy turysta to dla nich potencjalny zarobek, a niewinne pytania o imię czy kraj pochodzenia są zwyczajnym wstępem do negocjacji handlowych. Kiedy orientują się, że nie jesteśmy Amerykanami, a targowanie nie jest nam obce, bardzo się cieszą, a ceny od razu spadają.

JĘZYK

     Jadąc do Wietnamu myśleliśmy, że znając język angielski, rosyjski i parę słów po francusku, uda nam się porozumieć. Na miejscu nasze przewidywania kompletnie się nie sprawdzają. Większość spotykanych przez nas Wietnamczyków nie mówi w żadnym znanym nam języku. W pewnym momencie uznajemy, że łatwiej nauczyć się podstawowych zwrotów po wietnamsku, niż liczyć na znajomość angielskiego u Wietnamczyków.

HANOI

     Przed powrotem do Polski, zatrzymujemy się w stolicy Wietnamu - Hanoi. Miasto ma klimat azjatyckiej metropolii z widocznymi wpływami z czasów kolonialnych, głównie w architekturze. "Stare Miasto" Hanoi - nazywane "Indochińskim Paryżem" - jest plątaniną wąziutkich uliczek wypełnionych sklepikami, straganami, punktami usługowymi, a także małymi świątyniami. Nowa część miasta jest rozbudowaną, nowoczesną aglomeracją, w której mieści się pełno firm, fabryk i biur zagranicznych korporacji.

KŁOPOTY NA LOTNISKU

     Ostatniego dnia udajemy się na lotnisko Noi Bai, które oddalone jest o około 35 km od Hanoi. Dojeżdżamy na miejsce, pakujemy rowery i spacerujemy po lotnisku, wydając resztki gotówki. Przed odlotem udajemy się do odprawy paszportowej. Po chwili przy okienku paszportowym okazuje się, że Wietnamczycy pobierają obowiązkową i nie podlegającą żadnej dyskusji opłatę lotniskową w wysokości 14 dolarów od osoby. Nie mamy już pieniędzy i sprawa wygląda bardzo poważnie. Za pół godziny traci ważność nasza wiza. Nagle chwiejnym krokiem podchodzi do nas starszy, tęgawy mężczyzna o słowiańskiej twarzy. Mówi mieszanką polskiego i rosyjskiego. Z uśmiechem wyciąga z kieszeni plik dolarów proponując, że zwrócimy mu pieniądze w Moskwie, na lotnisku. Biegniemy do okienka, pieniędzy starcza dla 3 osób. Uffff. W Moskwie niestety sympatyczny biznesmen z Mińska znika nam z oczu i nie udaje nam się go odnaleźć.

     Do Polski docieramy cali i zdrowi. Przed wyjazdem obawialiśmy się tajemniczej choroby SARS, żarłocznych komarów, biegunki i upału. Największym zaskoczeniem jednak okazał się sam Wietnam i ludzie tam mieszkający. Z pewnością nie był to ostatni wyjazd do Azji Południowo-Wschodniej.


     O Autorach:

     Włodek Kierus mieszka w Warszawie chociaż czuje się Białostoczaninem. Obecnie studiuje fotografię, a pracuje jako grafik komputerowy. Była to jego pierwsza "poważna" wyprawa rowerowa. Chociaż przedtem zwiedził już kilka zakątków Świata, szczególnie górskich (Benelux, Krym, Ukraińskie Karpaty, Portugalia, Hiszpania, Hawana/Kuba, Chorwacja, Kaukaz...). Największą pasją oprócz roweru jest fotografia i wspinaczka.

     Aneta Nowak - pochodzi z Kalisza, studiowała w Łodzi, obecnie zajmuje się edukacją przez Internet na UW. W trakcie studiów wyjechała na miesiąc do Wielkiej Brytanii. Wróciła po roku, spędzając po drodze 5 miesięcy w Południowej Afryce. Po dłuższej przerwie odkrywa smak egzotycznych podróży na nowo. Zwiedzanie Azji rozpoczęła od wyprawy rowerowej przez Wietnam, choć wcześniej tylko raz w życiu przejechała 100 km w jeden dzień.



 KOMUNIKATY
Już wkrótce kilka kolejnych serwisów zapraszamy do ich odwiedzania. Twoja linia.pl
 
Serwisy linia

Kliknij tu,

żeby otworzyć okienko nawigacyjne do innych serwisów





Powrót na górę   © 2003 Usługi Komputerowe s.c. & Zbigniew Bochenek                     Wszystkie prawa zastrzeżone | All rights reserved