Australia - kontynent położony na krańcu naszego
świata jest obszarem o niezwykłej różnorodności krajobrazów - od bezludnych, czerwonych pustyń Australii
Zachodniej aż po dżunglę Queenslandu i zielone łąki Nowej Południowej Walii. Piękno tego rozległego kraju
mogliśmy poznać dzięki Tomaszowi Cienkusowi, który dokonał dużego wyczynu - w przeciągu sześciu miesięcy
objechał samochodem cały kontynent, docierając do najciekawszych i najbardziej malowniczych miejsc
Australii.
Wspólną podróż rozpoczęliśmy w stolicy Australii Zachodniej, Perth - dużym,
nowoczesnym mieście położonym nad Oceanem Indyjskim. Panuje tu przyjemny klimat o charakterze
śródziemnomorskim; w pobliżu miasta, w paśmie górskim Darling znajdują się obszary pokryte bujną
roślinnością, z pięknymi strumieniami i wodospadami. Jednakże, im dalej w głąb lądu, tym krajobraz coraz
bardziej zmienia się, przechodząc w busz, a następnie w pustynię. Na północ od Perth znajduje się niezwykły
krajobrazowo Park Narodowy Namburg - pustynny teren jest pokryty licznymi ostrymi wieżyczkami wapiennymi,
przypominającymi pinakle w budowlach europejskich.
Nasza trasa wiodła początkowo na wschód, do opuszczonego obecnie miasteczka
poszukiwaczy złota, Coolgardie. Pozostały tu jedynie stare domy i bary z czasów gorączki złota w końcu XIX
wieku; dziś zamieszkuje w miasteczku tylko kilku artystów. Następnie wyruszyliśmy w ponad 1000-kilometrową
podróż przez pustynne, niezamieszkane tereny w stronę serca kontynentu australijskiego, wyznaczonego słynną
skałą Ayers Rock. Przejazd gruntową drogą przez niemal nieuczęszczany skraj Pustyni Gibsona trwał prawie
tydzień; stanowił duże wyzwanie dla podróżników i samochodu.
Po kilku dniach jazdy przez płaskie, pustynne tereny dotarliśmy do
malowniczych gór Olgi. Te wyrastające wprost z pustyni wygładzone skały, zmieniające popołudniem swą barwę
od pomarańczowej do czerwonej, tworzą niezwykły akcent w krajobrazie wnętrza kontynentu, wywierając duże
wrażenie na dawnych i współczesnych podróżnikach. Góry Olgi należą do parku narodowego, obejmującego także
symbol Australii - Ayers Rock. Ta słynna monolityczna skała, wyrastająca ponad 300 metrów ponad otaczającą
ją równinę, jest świętą górą dla aborygenów - rdzennych mieszkańców Australii; w ich języku nazywa się
Uluru. Jej obserwowanie w różnych porach dnia, zwłaszcza o zachodzie słońca, dostarcza wspaniałych przeżyć;
barwy skały zmieniają się aż do ciemnej czerwieni. Na szczyt góry prowadzi ścieżka, jednak ze względu na
święty charakter tego miejsca dla tubylców nasi podróżnicy nie wspinali się na nią.
Dalsza trasa wiodła na południe w stronę Oceanu Indyjskiego. W połowie
drogi w niegościnnym, pustynnym krajobrazie znajduje się miasteczko Coobe Pedy. Słynie ono z kopalni
opali - szlachetnych kamieni ściągających tu niegdyś tysiące poszukiwaczy fortuny. Dziś czasy świetności
miasteczka już minęły, niemniej w miejscowym muzeum można zobaczyć niektóre okazy wydobytych tu opali, a w
okolicy liczne wydrążone szyby.
Nad Oceanem Indyjskim, w zatoce św. Wincentego leży Adelajda, stolica
Australii Południowej. To wielkie miasto o uporządkowanym układzie ulic posiada dużą społeczność pochodzenia
niemieckiego, co odzwierciedla się nieco w jego architekturze. W pobliskiej dolinie Barosa znajdują się
winnice, produkujące najlepsze australijskie wina.
Z Adelajdy do Melbourne jechaliśmy słynną szosą Cliff Ocean Drive. Jest to
niezwykle malownicza trasa, prowadząca wzdłuż najpiękniejszych klifowych wybrzeży Oceanu Indyjskiego.
Strome, skaliste brzegi, liczne skały w morzu o różnorodnych kształtach, olbrzymie fale bijące o brzeg,
pingwiny, mgła - wszystkie te elementy krajobrazu tworzyły niesamowity nastrój dzikiej, groźnej przyrody.
Każdy kilometr trasy dostarczał wspaniałych widoków, dających poczucie bycia "gdzieś na krańcu świata";
dalej na południe była już tylko Antarktyda...
Melbourne, stolica stanu Victoria, to miasto będące ostoją brytyjskiej
kultury. Uwidacznia się to m.in. w wiktoriańskiej architekturze, licznych pubach i ogólnej atmosferze
miasta. W pobliżu Melbourne skupiło się także wielu Australijczyków greckiego pochodzenia; można tu czasami
zobaczyć greckie kościółki i domostwa. Trasa pomiędzy Melbourne i Sydney przebiega u podnóża Alp
Australijskich przez bardzo zróżnicowane tereny, pokryte bujną roślinnością. Spotyka się tu bardzo
malownicze zakątki, rzadko odwiedzane przez turystów, pozwalające na rozkoszowanie się pięknem przyrody.
Sydney, najstarsze i największe miasto Australii, jest zarazem jednym z
najpiękniejszych. Szczególnie urokliwie wygląda centrum miasta nocą od strony morza; światła wieżowców
odbijają się w wodach zatoki, tworząc wielobarwne mozaiki. Główną atrakcją architektoniczną jest oczywiście
słynny gmach Opery, będący symbolem i wizytówką miasta. Śmiałe kształty budowli, usytuowanej na półwyspie
można podziwiać z wielu stron; najbardziej ciekawie prezentują się z drugiej strony zatoki.
Dalsza trasa naszych podróżników wiodła wzdłuż wybrzeża Pacyfiku w stronę
Wielkiej Rafy Koralowej. Po obejrzeniu wspaniałego podwodnego świata w pobliżu Townsville wyruszyli dalej
samochodem w głąb australijskiego kontynentu. Przebyli rzadko zaludnione obszary Queenslandu, pokryte
olbrzymimi ranchami, aż dotarli do półpustynnych olbrzymich przestrzeni Terytorium Północnego. Kierując się
najpierw na północ w stronę Ziemi Arnhema, a następnie na zachód osiągnęli Kimberley - niezwykle malowniczy
płaskowyż położony w północnozachodniej części Australii. Występują tu wspaniałe wąwozy, wartkie strumienie
i wodospady, niesamowicie zerodowane formy skalne. Zwierzęcą atrakcją tej krainy są krokodyle, osiągające
często kilka metrów długości, czające się w rzekach i zbiornikach wodnych; nietrudno natknąć się na nie
biwakując w pobliżu wody.
Ostatni etap trasy wokół Australii wiódł wzdłuż rzadko zamieszkanych
wybrzeży Oceanu Indyjskiego skrajem Wielkiej Pustyni Piaszczystej. Po pół roku "bycia w drodze" podróż
zakończyła się w miejscu startu, czyli w Perth.