Nanga Parbat to góra będąca marzeniem i wyzwaniem dla
wielu górskich globtroterów i wspinaczy. Znajduje się na północnym krańcu długiego łańcucha Himalajów
na obszarze Pakistanu. Jej 4,5-kilometrowa południowa ściana jest najwyższą skalną ścianą świata. Zarazem
stanowi ona trudne wyzwanie dla wspinaczy, szczególnie w warunkach zimowych. Celem Iwony i Jurka
Maronowskich było dotarcie jak najbliżej pod ten niezwykły szczyt, aby przekonać się osobiście, jak wielkie
wrażenie wywiera ów potężny ośmiotysięcznik.
Podróż do pakistańskich Himalajów zaczęła się w stolicy Pakistanu,
Islamabadzie. Jest to nowoczesne miasto, zbudowane stosunkowo niedawno z przeznaczeniem na stolicę państwa,
wyróżnia się więc czystością pośród innych pakistańskich miast. Bardzo dobrze przyjęła naszych podróżników
polska ambasada, początek wyprawy był zatem przyjemny. Jednak wkrótce rozpoczęła się właściwa część wyprawy
- podróż w stronę łańcucha Himalajów. Prowadzi tu z centralnej części kraju jedyna droga, tzw. Karakorum
Highway. Jest to największa i spektakularna inżynierska inwestycja współczesnego Pakistanu. Szosa ta, o
długości 1284 km, łączy Pakistan z Chinami, przecinając najwyższe masywy górskie świata: Himalaje, Karakorum
i Hindukusz. Droga wije się wzdłuż wąwozów rzek, wspina na zbocza górskie, czasami 500 metrów nad dno doliny
i przekracza wysokie przełęcze. Najwyższą przełęczą jest punkt graniczny z Chinami, Khunjerab Pass (4733 m).
Przez 300 km Karakorum Highway biegnie wzdłuż doliny Indusu, okrążając podnóża Nanga Parbat, dziewiątego
szczytu Ziemi.
Podróżuje się po tej trasie kursowymi autobusami, wypełnionymi szczelnie
miejscowymi... i głośną muzyką, mijając wspaniale ozdobione ciężarówki. Często występują awarie autobusu lub
przeszkody na drodze w postaci osuwisk ziemi, usuwane przez pakistańskie wojsko, zdarzają się tu bowiem
trzęsienia ziemi. Celem przejazdu naszych podróżników po Karakorum Highway było miasto Gilgit, stolica
Północnych Prowincji Pakistanu, odległe od Islamabadu o 600 km. Leży ono w dolinie rzeki Gilgit na wysokości
ok. 1500 m n.p.m. i stanowi punkt wypadowy do zwiedzania pasm górskich Himalajów oraz Karakorum. Największą
atrakcją miasta jest targ, na którym spotykają się jego mieszkańcy: Pakistańczycy, Kirgizi, Mongołowie,
Ujgurzy, Pendżabczycy. Można tu zaopatrzyć się w produkty spożywcze i sprzęt niezbędne do odbycia trekkingu
w górach.
Dalszy etap podróży w stronę Nanga Parbat to jazda jeepem najpierw wzdłuż
doliny Indusu, a następnie przez piękny, długi wąwóz wzdłuż rzeki Astor do osady Astor. Jadąc doliną Indusu
po raz pierwszy można zobaczyć w oddali szczyt Nanga Parbat, górujący 7000 metrów nad dnem doliny. Z Astor
piękna, gruntowa droga prowadzi przez sosnowe lasy do osady Tarashing. Żyje tu plemię pakistańskich górali,
Gujarów, zamieszkując proste kamienne chaty. Ludzie ci utrzymują się głównie z wypasu owiec i kóz; wokół
osady rozciągają się zielone łąki.
W Tarashing kończy się droga, dalej trzeba iść z plecakiem pieszo.
Miejscowi z osłami oferują swe usługi
w dotarciu w głąb doliny. Trzeba przekroczyć spękany lodowiec, aby
dotrzeć do położonej wyżej wioski Rupal, gdzie miejscowi górale mają swe zimowe siedziby. Latem ich kamienne
domki są opustoszałe, gdyż prawie wszyscy pasterze przebywają ze swymi stadami w wyższej, zielonej części
doliny. Powyżej wioski rozciąga się zielona łąka, zwana polskim obozem, tu bowiem stacjonowali nasi
wspinacze. Z tego miejsca roztacza się niezwykły widok na potężną, kilkukilometrową ścianę Nanga Parbat.
Wrażenie jest niesamowite; niemal 5 km w górę wznoszą się pionowe, ośnieżone skalne ściany.
Aby w pełni nasycić się widokami Wielkiej Góry, nasi podróżnicy poszli
jeszcze dalej. Przekroczyli drugi lodowiec
i dotarli do łąk Tupp, gdzie znajdowały się letnie chaty górali z
wioski Rupal oraz pozostałości wierzbowego lasu. Po kilkugodzinnym marszu dotarli do miejsca, zwanego
Shaigiri, skąd roztaczają się wspaniałe widoki na południową ścianę Nanga Parbat i pobliskie szczyty. Obóz
na wysokości 3650 metrów był szczytowym punktem tej części wyprawy. Po porannej kontemplacji pięknie
oświetlonych szczytów trzeba było powoli wracać do cywilizacji, aby rozpocząć drugą, nie mniej ekscytującą
część wyprawy - w góry Karakorum.