Etiopia to jeden z najbardziej fascynujących krajów
Afryki. Występują tu piękne, górzyste krajobrazy, niezwykłe chrześcijańskie zabytki z czasów średniowiecza
oraz ciekawi ludzie, wyróżniający się wśród swych negroidalnych sąsiadów. Nic więc dziwnego, iż kraj ten
przyciąga wytrawnych globtroterów, którzy mimo niedogodności podróżowania potrafią dotrzeć do interesujących
miejsc i nawiązać kontakt z miejscową ludnością. Taką globtroterką jest bez wątpienia Ania Olej, dzięki
której mogliśmy bliżej poznać ten region Afryki.
Podróż przez Etiopię rozpoczęliśmy od stolicy kraju, Addis Abeby.
Podobnie jak w wielu innych państwa Afryki, jest to duża metropolia, skupiająca m.in. biedotę z różnych
części kraju, co wpływa na wygląd miasta. Nie ma tu szczególnie interesujących zabytków, wkrótce więc
wyruszyliśmy ze stolicy na północ Etiopii. Krajobraz większej części kraju jest górzysty; najwyższy szczyt,
Ras Daszan osiąga 4620 m n.p.m. Z uwagi na ten typ krajobrazu można tu podróżować tylko autobusem lub
samolotem. Podróż autobusem trwa długo, umożliwia jednak zapoznanie się z miejscową ludnością. Główną grupą
ludności są plemiona amharskie, żyjące w licznych, rozrzuconych w górach wioskach. Ich język jest
powszechnie stosowany w Etiopii; można porozumieć się w języku angielskim lub włoskim, który pamiętają
starsi mieszkańcy z racji włoskiej okupacji.
Po długiej podróży na północ dotarliśmy do miasteczka Bahar Dar, położonego
nad największym jeziorem Etiopii, Tana. Jezioro jest ciekawe z dwóch powodów: na jego wysepkach występują
zabytkowe budowle, stąd także wypływa Nil Błękitny. Dotrzeć na wysepki można m.in. łodziami z papirusu,
tradycyjnie wytwarzanymi od wieków przez okoliczną ludność. Nasze podróżniczki podjęły próbę przepłynięcia
taką chybotliwą łodzią, jednakże silny deszcz zmusił je do odwrotu. Jezioro Tana jest także źródłem Nilu
Błękitnego; tuż poniżej jeziora woda Nilu spada w dół, tworząc wspaniałe wodospady Tys Yssat, nazywane przez
miejscowych "wielkim dymem rzeki". Bogata roślinność wokół wodospadów tworzy malowniczy, iście "rajski"
krajobraz.
Następnie udaliśmy się do położonego na północ od jeziora Tana miasta
Gonder, dawnej stolicy Etiopii. Z czasów świetności pozostało tu kilka zabytków; wśród nich najbardziej
imponującym jest zamek, zbudowany przez króla Fasylidesa w XVII wieku. Wygląd zamku sugeruje, iż król
wykorzystał do jego budowy rzemieślników z Portugalii. W pierwszej połowie XX wieku zamek został
odrestaurowany przez Włochów, stanowiąc dziś obok kościoła Debre Birham Selasje główną atrakcję turystyczną
Gonder.
Najciekawszym zespołem zabytków w Etiopii są bez wątpienia kościoły w
Lalibeli. W tej położonej wysoko w górach wiosce powstało w XII wieku 12 kościołów etiopskiego kościoła
ortodoksyjnego. Ten chrześcijański kościół powstał na terenie Etiopii już w IV w n.e.; kościoły w Lalibeli
są najbardziej spektakularnym świadectwem jego wielowiekowego istnienia. Ich niezwykłość polega na tym, iż
zostały wykute na głębokość kilkunastu metrów w litej skale. Poszczególne kościoły są połączone skalnymi
korytarzami, umożliwiającymi przemieszczanie się wiernych pomiędzy świątyniami. Najcenniejszym wyposażeniem
tych świątyń są wspaniałe krzyże z bogatą, symboliczną ornamentyką, charakterystyczną dla kościoła
etiopskiego.
Nasze podróżniczki przebywały w Lalibeli podczas przypadającego we
wrześniu etiopskiego Nowego Roku. Był to okres uroczystych mszy odprawianych we wszystkich kościołach,
gromadzących tłumy wiernych, docierających tu z okolicznych wiosek. Stanowiło to wspaniałą okazję do
obserwacji praktyk religijnych i zwyczajów Etiopczyków. Po uroczystościach kościelnych świętują oni
powitanie Nowego Roku w domach, bawiąc się przy muzyce. Dzięki dłuższemu pobytowi w Lalibeli można było
zaprzyjaźnić się z miejscową, trzypokoleniową rodziną, poznać bliżej ich zwyczaje i pragnienia. Efektem tych
bliższych kontaktów były wspaniałe, reportażowe zdjęcia Etiopczyków, stanowiące jeden z najmocniejszych
akcentów etiopskiego wieczoru.