Gwatemala to niewielki kraj w Ameryce Łacińskiej,
położony u boku potężnego sąsiada, Meksyku. Warto go ze wszech miar odwiedzić, bowiem mimo niewielkiej
powierzchni można tu zobaczyć niezwykle zróżnicowane krajobrazy - od tropikalnej dżungli po wyniosłe wulkany
w Kordylierach, zetknąć się z bogatą historią tego regionu świata, zapoznać się z życiem i zwyczajami
rdzennych Indian, zamieszkujących wciąż w większości Gwatemalę. Uroki tego kraju mogliśmy poznać dzięki
Sylwii i Markowi Kulczykom, którzy podczas swej ubiegłorocznej podróży odwiedzili wiele ciekawych zakątków
Gwatemali.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od najsłynniejszego zabytku, który tu pozostał po
wielowiekowym panowaniu Majów - miasta Tikal. Samo usytuowanie miasta wywiera olbrzymie wrażenie - jest ono
bowiem zanurzone we wszechobecnej dżungli. Ponad koronami drzew wyłaniają się szare, pokryte czarnym
nalotem, wysokie piramidy - będące niegdyś świątyniami, w których składano krwawe ofiary bogom. Najwyższa z
tych piramid, stanowiąca najwyższą budowlę świata Majów, ma 73 metry wysokości. Z jej górnych pięter
roztacza się niezwykły widok: spośród morza zieleni wynurzają się majestatyczne budowle Tikalu. Silnych
wrażeń dostarcza także spacer po rozległym obszarze tego zabytkowego miasta - można spotkać liczne, pokryte
ziemią i gęstą zielenią piramidy, jak również obserwować bogate życie zwierząt w dżungli: małp i wielu
gatunków ptaków, z barwnymi tukanami na czele.
Punktem wypadowym do zwiedzania Tikalu jest miasteczko Flores, położone
malowniczo na wysepce jeziora Peten Itza. Miasteczko jest obecnie nastawione na obsługę ruchu turystycznego
- są tu liczne hoteliki, restauracje i sklepiki, oferujące wyroby miejscowego rzemiosła. Można stąd wybrać
się łodzią na wycieczkę po jeziorze lub udać się do odległych o kilka kilometrów, ciekawych jaskiń. Trzeba
jednak nadmienić, że Flores ma swoje zasługi w utrzymywaniu kultury Majów, którzy tu aż do końca XVII wieku
stawiali skuteczny opór hiszpańskim kolonizatorom.
Z Flores, jadąc gruntowymi drogami, przenieśliśmy się na zachód, do
położonego na przedgórzu gór miasta Coban. Jest to tętniący życiem, ruchliwy ośrodek miejski stanowiący
stolicę prowincji. W poblizu Coban warto zwiedzić duży, liczący ok. 100 km długości system jaskiń, z
niezwykłymi formami skalnymi, ukształtowanymi w wapiennym krajobrazie.
Z Coban dotarliśmy do stolicy kraju, Guatemala City. To duże,
ponaddwumilionowe miasto nie jest zbyt atrakcyjne dla turystów - panuje tu olbrzymi ruch pieszych i
samochodów, nie ma zbyt wielu zabytków, bywa także niebezpiecznie. Na rozległym centralnym palcu miasta
można zobaczyć Pałac Prezydencki z początku XX wieku oraz katedrę, nie będącą na skutek licznych przeróbek
szczytowym osiągnięciem architektury kolonialnej.
Z Guatemala City w ciągu dwóch godzin można dotrzeć do starej stolicy
Gwatemali, Antigua. To obecnie nieco senne miasteczko było w XVII wieku stolicą całego hiszpańskiego
imperium kolonialnego w Ameryce Środkowej. W wyniku katastrofalnego trzęsienia ziemi w 1773 roku miasto
uległo znacznym zniszczeniom. Zachowało jednak do dziś niezwykły urok dawnego kolonialnego miasta. Jest tu
wiele pięknych, barokowych kościołów - część z nich jak katedra, kościół św. Franciszka, czy kościół Merced
została odbudowana, przyciągając turystów i wiernych z całej Gwatemali. Inne pozostały w ruinie dając
świadectwo o dawnej świetności miasta. Tu znajduje się uniwersytet św. Karola - najstarszy w Ameryce
Łacińskiej i wiele innych zabytkowych budowli z czasów panowania hiszpańskiego. Miasto jest zarazem dobrym
miejscem do obserwacji życia Indian, którzy sciągają tu na targ z okolicznych wiosek, aby sprzedać swe
wyroby rzemiosła.
Antigua ma wspaniałe położenie w kotlinie górskiej, pośród trzech wysokich
wulkanów. Wulkany stanowią charakterystyczny element górzystej części Gwatemali - część z nich do dziś
wykazuje sporą aktywność. Sylwia i Marek postanowili zdobyć jeden z takich czynnych wulkanów - położony w
dżungli szczyt Pacaya. Kilkugodzinna wyprawa zakończyła się wspinaczką po ciepłych popiołach pokrywających
zbocza wulkanu - została jednak uwieńczona niezwykłymi widokami pulsującej lawy wewnątrz krateru - można
było na chwilę zajrzeć do "serca" Ziemi.
Kolejnym celem podróży po Gwatemali było jedno z najpiękniejszych górskich
jezior w Ameryce Łacińskiej - położone w wulkanicznej scenerii jezioro Atitlan. Po drodze nasi podróżnicy
odwiedzili miasto Solola, słynące z niezwykle barwnego targu indiańskiego. Można było tu przyjrzeć się
różnym typom Indian przybywających ze wszystkich stron prowincji i obejrzeć wyroby indiańskiego rzemiosła -
barwne pledy, chusty, maski, wyroby ze srebra. Głównym ośrodkiem turystycznym nad jeziorem Atitlan jest
miasteczko Panajachel - tu znajduje się wiekszość hoteli i restauracji, a także przystań stateczków
kurusujących do miejscowości położonych na brzegach jeziora. Do jednej z takich miejscowości, Santiago
Atitlan, wybrali się nasi podróżnicy. W Santiago Atitlan mogliśmy zobaczyć ciekawe uroczystości religijne,
m.in. zapoznać się z kultem bożka Maximona. W Gwatemali bowiem katolicka religia splata się z pradawnymi
obrzędami indiańskimi, co tworzy mieszankę charakterystyczną dla mieszkańców tego kraju.
Wspaniały folklor gwatemalskich Indian można obejrzeć podczas targu
odbywającego się w miasteczku Chichicastenango. Tu na schodach kościoła w dni targowe gromadzą się tłumy
kolorowo ubranych Indian handlujących zarówno towarami codziennego użytku, jak i wyrobami miejscowego
rękodzieła. Wewnątrz kościoła można zobaczyć licznych modlących się wiernych. Atmosfera tego miejsca jest
niepowtarzalna ze względu na bogactwo strojów i zachowań autentycznych Indian z wielu gwatemalskich
plemion.
Dalsza trasa Sylwii i Marka Kulczyków prowadziła na północ kraju,
wzdłuż potężnego łańcucha Kordylierów. Odwiedziliśmy położone wśród gór drugie co do wielkości miasto
Gwatemali, Quetzaltenango. Stąd można dotrzeć do pięknie usytowanego miasteczka Zunil, ktore jest m.in.
znane ze znajdujących się w pobliżu malowniczych wodospadów. Nasi podróżnicy w końcowej częsci swej podróży
wybrali się na trekking w górach Sierra de Cuchumatanas. Wędrowali przez kilka dni wśród pięknego, surowego
krajobrazu, podziwiając dziką, górską przyrodę i wyniosłe wulkaniczne stożki, z najwyższym szczytem
Gwatemali, przekraczającym wysokość 4000 m. Trekking w pasmie Kordylierów był zwieńczeniem trzytygodniowej
podróży po Gwatemali - stąd nasi podróżnicy udali się do Meksyku.