Nowa Gwinea - druga co do wielkości wyspa świata, to
po dzień dzisiejszy tajemnicza kraina, przyciągająca odważnych, żadnych przygód podróżników. W niedostępnych
dżunglach tej wyspy mieszkają jeszcze plemiona Papuasów, które nie miały kontaktu z białym człowiekiem. Nowa
Gwinea została odkryta przez Europejczyków w XVI wieku; jednym z pierwszych odkrywców był holenderski
podróżnik Carstensz, który podczas opływania wyspy od południa zauważył na niej wyniosłe pasmo górskie,
zwieńczone pokrytymi śniegiem szczytami. Po powrocie do Europy nikt mu nie uwierzył, że w pobliżu równika
mogą znajdować się śnieżne góry. A jednak okazało się to o wiele lat później prawdą; najwyższą górę Nowej
Gwinei, a zarazem najwyższy szczyt Oceanii i Australii, w najwyższych partiach pokrywają śniegi. Szczyt ten,
nazwany od imienia odkrywcy Carstensz, ma wysokość 5030 m (według najnowszych pomiarów 4884 m). Zdobycie
szczytu było głównym celem wyprawy Jerzego Kostrzewy na Nową Gwineę.
Dotarcie do tego regionu świata jest bardzo trudne. W wyniku uzgodnienia
stref wpływów w czasach kolonialnych wyspa została podzielona południkowo w przybliżeniu na dwie części:
wschodnią, pozostającą w strefie wpływów brytyjskich, australijskich i niemieckich oraz zachodnią, należącą
do Holenderskich Indii Wschodnich. Po drugiej wojnie światowej zachodnia Nowa Gwinea stałą się częścią
rozległego państwa indonezyjskiego; w części wschodniej powstało w latach siedemdziesiątych niepodległe
państwo Papua - Nowa Gwinea. Najwyższy szczyt Nowej Gwinei, Carstensz znajduje się w paśmie Gór Śnieżnych, w
zachodniej części wyspy.
Władze Indonezji niechętnie udzielają turystom zezwoleń na penetrowanie
swej najbardziej wschodniej prowincji, zwanej Irian Jaya. Region ten bywa często niedostępny, m.in. ze
względu na przypadki zabójstw turystów i pracujących tu Europejczyków. Nasz podróżnik na własnej skórze
doświadczył tych trudności, gdy w wiosną 1999 roku próbował dotrzeć do Irian Jaya z zamiarem zdobycia
najwyższego szczytu Nowej Gwinei. Władze w Dżakarcie długo nie udzielały zezwolenia na lot do tej prowincji.
W oczekiwaniu na decyzję władz nasz podróżnik postanowił zwiedzić niektóre wyspy Indonezji. Zaczął od Jawy,
najbardziej zaludnionej wyspy archipelagu, charakteryzującej się pięknym wulkanicznym krajobrazem.
Postanowił zdobyć najwyższy szczyt Jawy, Semeru (3676 m), będący aktywnym wulkanem, wyrzucającym dość
regularnie chmury pyłu i dymu. Sztuka ta udała się; po trzech dniach wędrówki przez dżunglę krawędź krateru
została osiągnięta. Kolejnymi etapami wędrówki były wyspy Bali i Celebes. Z Ujung Padang na wyspie Celebes
nasz podróżnik odleciał do Irian Jaya, mimo właśnie ogłoszonego tam stanu wyjątkowego.
Samolot wylądował w miasteczku Timika, położonym w południowej części
prowincji Irian Jaya. Miejscowość ta stanowi punkt wypadowy do dotarcia do największej na świecie kopalni
złota, miedzi i srebra, znajdującej się w Górach Śnieżnych, w pobliżu najwyższego szczytu Nowej Gwinei.
Kopalnia ta, będąca pod zarządem amerykańskiej firmy Freeport - McMoRan, jest prawdziwą górą złota, z tego
też względu pozwoleń na jej odwiedzenie w drodze do najwyższych partii gór udziela się bardzo niechętnie.
Sztuka ta nie udała się Jerzemu Kostrzewie wiosną 1999 roku; postanowił on zatem odwiedzić północną część
prowincji Irian Jaya.
Jedynym środkiem komunikacji na Nowej Gwinei jest łódź lub samolot. Nasz
podróżnik udał się samolotem do stolicy prowincji Jayapura, a potem do położonej w sercu gór miejscowości
Wamena. Stąd blisko już było do Doliny Baliem, w której można zobaczyć żyjące w prawie niezmieniony od
wieków sposób plemiona Papuasów. Odwiedziliśmy wioski plemienia Dani - Papuasów, których jedynym
przyodziewkiem są tykwy u mężczyzn oraz spódniczki z liści palmowych u kobiet. Miejscowe plemiona jeszcze do
niedawna praktykowały kanibalizm - zwyczajowo zjadały swych wrogów, a zdarzały się także przypadki zjedzenia
"z miłości" pracujących tu misjonarzy. Jednym z ciekawych obyczajów pogrzebowych jest mumifikowanie swych
zmarłych i umieszczanie ich we wspólnej chacie. Znane są także praktyki zjadania najbliższych, którzy
odeszli z tego świata.
Po zapoznaniu się z życiem Papuasów nasz podróżnik w drodze powrotnej do
kraju odwiedził jeszcze małą wyspę Biak położoną blisko północnego wybrzeża Nowej Gwinei. Wyspa ta wsławiła
się długotrwałym oporem rezydujących tu w czasie II wojny światowej Japończyków. Dziś można oglądać
jaskinie, w których kryli się Japończycy podczas ataków floty pacyficznej gen. Mc Arthura.
Powtórna okazja do zdobycia najwyższego szczytu Nowej Gwinei nadarzyła się
już w miesiąc po powrocie do Polski. Indonezyjczycy zaproponowali udział w międzynarodowej wyprawie i dzięki
temu w lipcu 1999 roku Jerzy Kostrzewa znalazł się ponownie w miejscowości Timika w prowincji Irian Jaya.
Stąd wyprawa ruszyła w stronę gór, po drodze oglądając pilnie strzeżoną największą kopalnię złota na
świecie. Obóz bazowy założono na wysokości 4200 metrów, skąd w nocy rozpoczął się atak szczytowy. Ze względu
na trudną technicznie drogę oraz niespodziewane opady śniegu szczyt udało się osiągnąć dopiero późnym
popołudniem tylko niektórym członkom wyprawy. Był wśród nich Jerzy Kostrzewa, dokonując tym samym pierwszego
polskiego wejścia na Carstensz - najwyższy szczyt Oceanii i Australii. Było to wspaniałe zwieńczenie
kilkuletnich prób osiągnięcia wyznaczonego sobie celu.