Republika Południowej Afryki to kraj charakteryzujący się
niezwykłą różnorodnością krajobrazów, klimatu, a także bardzo
zróżnicowany pod względem ludnościowym. Można tu spotkać żyzne, zielone tereny rolnicze i suche, pustynne
obszary, nadmorskie niziny i wysokie góry, rozległe obszary sawanny, różne typy wybrzeża Oceanu Indyjskiego i
Atlantyku. Kraj zamieszkuje wiele
murzyńskich plemion - rdzennych mieszkańców tych ziem, dawni biali przybysze z Europy, głównie z Anglii i
Holandii, a także Hindusi i inne nacje z państw azjatyckich. Bogactwo przyrody i mieszanka kulturowa tego
kraju stały się magnesem, który przyciągnął Marcina
Bonikowskiego do odwiedzenia południowego krańca Afryki.
Naszą wspólną podróż rozpoczęliśmy od stolicy kraju, Pretorii, skąd
udaliśmy się na południe, w stronę najwyższych gór Republiki Południowej Afryki, Gór Smoczych. To
biegnące równolegle do wybrzeży
Oceanu Indyjskiego pasmo górskie osiąga w najwyższym miejscu wysokość ponad
3400 metrów. Są to góry dość
suche, pokryte w niższych partiach roślinnością trawiastą; nad zielonymi halami wznoszą się kilkusetmetrowe
pionowe ściany skalne. Łańcuch Gór Smoczych stanowi naturalną barierę, stanowiącą granicę
małego kraju, będącego enklawą w Republice Południowej Afryki - Lesotho. Ten niewielki kraj leży w przeważającej
większości na rozległym
wysokim płaskowyżu, osiągającym prawie 3000 m wysokości. Od południa można tu dotrzeć, pokonując wysoką
przełęcz Gór Smoczych, Sani Pass. Nasz
podróżnik wybrał się na krótki rekonesans do Lesotho, pokonując tę przełęcz. Celem wizyty
była położona wysoko w górach wioska. Życie w wiosce jest trudne, gdyż duża wysokość nad poziom morza
sprawia, że klimat jest tu dość ostry - zimą zdarza się często śnieg. Domy są proste, z kamieni, a ludzie
utrzymują się z prostej hodowli
zwierząt. Mieszkańcy tych rejonów należą do grupy plemion zuluskich, stanowiących największą pod względem
liczebności grupę rdzennych mieszkańców Republiki Południowej Afryki.
Po krótkim pobycie w Lesotho udaliśmy się na wybrzeże Oceanu Indyjskiego. Wschodnie
wybrzeże na północ od Durbanu jest prawie nieuczęszczane przez turystów, ciągną się tu
kilometrami puste, piaszczyste plaże. Jednym z nielicznych miasteczek jest Port. St. John's, który odwiedził
w trakcie swej wyprawy nasz podróżnik. Niedaleko od miasteczka na wybrzeżu oceanu jest usytuowana mała
wioska ludu Xasa. Ludzie żyją tu nieco inaczej, niż w surowych warunkach Gór Smoczych. Charakterystycznym
jest to, iż mimo bliskości oceanu nie jedzą ryb; brak tu bowiem tradycji rybołówstwa, ponieważ lud Xasa
został przesiedlony z głębi lądu.
Atrakcyjne pod względem przyrodniczym obszary znajdują się nieco dalej na
północ, bliżej granicy z Mozambikiem. Tu można zwiedzić park narodowy St. Lucia, obejmujący
estuarium z obszarami mokradeł i bagien. Jest to raj dla miłośników zwierząt, a zwłaszcza ptactwa wodnego. Można
pływać łodzią przez liczne wodne odnogi i obcować z nieskażoną przyrodą.
Po atrakcjach związanych z fauną i florą wodną udaliśmy się wraz z naszym
podróżnikiem na safari, aby zobaczyć w naturalnym środowisku "grubego zwierza". Odwiedziliśmy dwa parki
narodowe: mniejszy, położony bliżej wybrzeża park Hluhluve oraz olbrzymi, usytuowany wzdłuż granicy z
Mozambikiem park Krügera. Oba parki obfitują w liczne gatunki dużych zwierząt. Można tu zobaczyć piękne
antylopy impala i nyala, lwy, gepardy, bawoły, żyrafy i oczywiście słonie.
Dość licznie występują także rzadkie w Afryce nosorożce białe. W zbiornikach wodnych i
wokół nich wylegują
się niebezpieczne krokodyle i hipopotamy. Spotyka się również stada małp: koczkodanów i pawianów.
Przemieszczanie się terenowym samochodem po parku i oglądanie tych zwierząt czasem z bardzo niewielkiej
odległości dostarcza niesamowitych przeżyć. Parki narodowe Republiki Południowej Afryki stanowią jedne z
najlepszych miejsc do nawiązania tak bliskiego kontaktu z dziką afrykańską fauną.