Maszerując w lejącej się z nieba spiekocie kamienistej
pustyni, drogą, którą od godziny nie jechał żaden pojazd, docieramy wreszcie do położonego na pustkowiu
przejścia granicznego Azaz, na drodze łączącej tureckie Gaziantep z syryjskim Aleppo.
Po trzygodzinnych peregrynacjach granicznych, wypełniwszy wymagane
formularze, wkraczamy wreszcie do Syrii. Przygodny kierowca wiezie nas do serca handlowej części Aleppo - na
Baron Street.
Halab, jak często zamiennie nazywają miejscowi Aleppo, to jedna z
odwiecznych potęg miejskich Bliskiego Wschodu, przez którą przetaczały się oddziały hittyjskie, rzymskie,
perskie, mameluckie, krzyżackie, mongolskie i tureckie. Miasto położone na skrzyżowaniu szlaków handlowych
wiodących z Istambułu do Damaszku oraz z Mosulu do Lattakii, szybko powstawało z ruin po kolejnych
najeżdźcach, aby stać się łakomym kąskiem dla następnych. Do licznych zniszczeń dokonanych ręką ludzką
dołączyło jeszcze potężne trzęsienie ziemi, które w 1822 roku pochłonęło kilka tysięcy ofiar, zmniejszając
populację mieszkańców miasta o 60%. Skutki tego kataklizmu najlepiej widać na terenie górującej nad miastem
cytadeli. Z jej licznych, pochodzących z XII i XIII wieku pałaców, meczetów, zbrojowni, skarbców, pozostały
jedynie: częściowo zrekonstruowana brama główna z wspaniałym schodkowym mostem, wznoszącym się ku równie
udatnie odbudowanemu pałacowi królewskiemu mameluckiego władcy Malika Al-Aziza Mohammeda oraz dwa małe,
kamienne meczety. Ze szczytu cytadeli roztacza się wspaniały widok na stare oraz współczesne dzielnice
Aleppo.
Opuszczając cytadelę wkraczamy w gąszcz labiryntowych wąskich uliczek
starego miasta, którego główną arterię stanowi zadaszona ulica targowa, pełna sklepików wszelkich
specjalności, pachnąca przyprawami i świeżo paloną kawą. Od ciasnoty i gwaru bazarowych uliczek odetchnąć
można podziwiając architekturę: Wielkiego Meczetu - Jami'a Zakariyyeh z minaretem datowanym na 1090 rok,
Medresy Halawiyyeh, Meczetu Al-Khosrowiyyeh.
Aleppo jest miastem o największym w Syrii odsetku ludności
chrześcijańskiej. Wyznawcy Ortodoksyjnych Kościołów: Syryjskiego, Ormiańskiego i Greckiego, Maronici i
Katolicy obrządku rzymskiego stworzyli rozległą dzielnicę, w której podziwiać można ich kościoły i zbory.
Po skosztowaniu smaków nocnego życia Aleppo udajemy się do Qala'at al-Mudiq
czyli do antycznej Apamei, gdzie na rozległym płaskowyżu istniało niegdyś pięciotysięczne rzymskie miasto,
po którym pozostały majestatyczne ruiny z dwukilometrowym cardo otoczonym imponującą kolumnadą.
Godzinę później, wynajęta za "psie pieniądze" taksówka wiezie nas ku ruinom
ismaelickiego zamczyska Musyaf, które w XII w. stanowiło schronienie walecznej ortodoksyjnej sekty
muzułmańskiej, kierowanej przez Sinana - postrach Krzyżowców, zwanego przez nich Starym Człowiekiem z Gór.
Trzydzieści pięć kilometrów na południe od Musyaf znajduje się jedna z
najwspanialszych na świecie twierdz krzyżackich - Zamek Crac des Chevaliers, będący w XII w. warownym
schronieniem dla czterotysięcznego zakonnego garnizonu rycerskiego. Zamek ten stanowił jedno z
najsilniejszych ogniw w łańcuchu warowni strzegących drogi ku Jerozolimie.
Po dniu pełnym wrażeń, późnym wieczorem docieramy do Hama. To czwarte pod
względem wielkości miasto Syrii, o podobnie złożonej historii odległej jak Aleppo, zapisało również krwawą
kartę w dziejach współczesności. Tutaj bowiem w 1982 roku wybuchło powstanie przeciw rządom zmarłego
niedawno Prezydenta Hafeza al-Assada, stłumione dywanowym nalotem bombowym przez skierowane przez Prezydenta
wojska. Rany w strukturze architektonicznej miasta nie zagoiły się do dziś. Na szczęście niszczącej sile
historii oparły się największe perełki Hamy, jakimi są potężne, drewniane koła wodne - norie, tłoczące wodę
z nurtu rzeki Orontes do licznych, przecinających miasto akweduktów. Nad brzegiem rzeki ocalał także
filigranowy acz piękny pałac Paszy Al-Azema, z pełnymi zieleni wewnętrznymi dziedzińcami i fontannami.
Z żalem żegnając gościnną Hamę udajemy się w dalszą podróż do Damaszku. Ta
sześciomilionowa dziś stolica Syrii jest jednym z bliskowschodnich wiecznych miast, którego początki sięgają
trzech tysięcy lat przed Chrystusem, o czym świadczą zapiski na glinianych tabliczkach odnalezionych w
ruinach Mari. Damaszek zdobywali pierwsi konkwistadorzy antycznego świata: Dawid - król Izraela,
Nabuchodonozor. Po nich przyszedł czas na Persów, oddziały Aleksandra Wielkiego, kalifów omajadzkich,
seldżuckich Turków, oddziały Saladyna i hordy Mongołów. Ostatecznie kontrolę nad miastem objęli Arabowie.
Najpiękniejsze zabytki Damaszku skrywa w swym labiryntowym wnętrzu Stare
Miasto. Tętniący handlowym gwarem zadaszony targ - Souk al-Hamadiyyeh wyprowadza przybyszów, nieco
znienacka, na ruiny rzymskiej świątyni Jupitera. Krok dalej znajduje się najsłynniejszy w Syrii Meczet
Omayyad, zawdzięczający swą nazwę VI Kalifowi z dynastii Omajadów, który przekształcił Bazylikę Św. Jana
Chrzciciela w świątynię muzułmańską. Uwagę przykuwają tu:
- minarety: Jezusa i al-Arouz;
- XIV wieczna, potężna szkatuła na datki wsparta na czterech kamiennych kolumnach, pokryta złoconymi mozaikami;
- hol modłów z legendarnym grobowcem Proroka Yahia czyli Jana Chrzciciela.
Wędrując przez Stare Miasto Damaszku nie wolno pominąć wybudowanego przez
Irańczyków, kapiącego od złota i szkiełek Meczetu Saida Ruqqaya, Pałacu Paszy al-Azema, Medres An Nuri,
Al-Adilliyya, Az-Zahiriyya, a w dzielnicy chrześcijańskiej kaplic Ananiasza i św. Pawła.
W nowej części miasta znajduje się Muzeum Narodowe z imponującymi zbiorami,
pochodzącymi z prac wykopaliskowych w Mari, Dura Europos, Palmyrze, Hauran, Homs i Bosrze.
Nieopodal muzeum znajduje się dworzec autobusowy, z którego wyruszamy "na
podbój" antycznej Bosry. Miasto to, położone nad jordańską granicą, skrywa ruiny jednego z najlepiej
zachowanych teatrów romańskich z czasów, kiedy Bosra była stolicą rzymskiej prowincji Arabia. Dobrą kondycję
teatr zawdzięcza późniejszej fortecznej obudowie, którą umacniali kolejni arabscy władcy z dynastii
Omajadów, Abasydów i Ajubidów.
Wokół teatru rozciągają się rozległe ruiny ulic i domostw mieszczańskich,
odsłaniane wśród współczesnych gliniano-kamiennych zabudowań miasteczka.
Celem kolejnego całodniowego wypadu z Damaszku staje się Maalula -
zawieszone w skalnym wąwozie, zamieszkane przez grekokatolików miasteczko, w którym do dziś dnia mówi się po
aramejsku. Język, którym posługiwał się Chrystus i jemu współcześni, którym zapisano pierwsze księgi Starego
Testamentu, przetrwał w tej chrześcijańskiej enklawie dzięki tradycji liturgicznej Konwentów Św. Tekli i Św.
Sergiusza.
Kilkanaście kilometrów na zachód znajduje się granica Libanu, którą
przekraczamy o świcie udając się do Bejrutu. Mimo potężnych zniszczeń, jakie przyniosły Libanowi wojna
domowa z lat 1975-92 oraz izraelskie naloty w ramach operacji "Grona Gniewu", kraj ten, podobnie jak jego
stolica, szybko podnosi się z wojennego chaosu. Wymiana handlowa realizowana dzięki nowoczesnym portom oraz
liczne inwestycje zagraniczne sprawiają, iż kraj ten odzyskuje rolę bliskowschodniego potentata
ekonomicznego, przerastając w tej mierze starszą i niespecjalnie kochaną tu "siostrę Syrię". Na miejscu
niedawnych ruin w centrum Bejrutu wyrosły już świeżo odbudowane kamienice w otoczeniu Placu d'Etoile, trwa
także rekonstrukcja zabudowy północnej flanki Place des Martyres. W tym dźwigającym się szybko z ruin
"Paryżu Bliskiego Wschodu" wre handlowe życie, zwłaszcza w dzielnicy Hamra, studenci tłumnie nawiedzają
restauracyjki w sąsiedztwie American University of Beirut, a spacerowicze na Promenadzie de Gola znów
rozkoszują oczy zachodem słońca nad wyłaniającymi się z morza Gołębimi Skałami.
Następnego dnia rano, mijając widoczne jeszcze gdzieniegdzie wypalone
szkielety biurowców i kamienic, udajemy się na południe. Mikroskopijne rozmiary Libanu pozwalają nam na
objechanie w ciągu jednego pełnego dnia wszelkich interesujących punktów na południu kraju. Odwiedzamy
kolejno:
- Deir al-Qamar - maronickie miasteczko na obficie zalesionych zboczach Gór Libanu;
- Pałac Emira Amina w miejscowości Beiteddine, będący arcydziełem XIX-wiecznej architektury arabskiej z
wyraźnymi wpływami włoskiego baroku;
- antyczny fenicki port Sydon zwany dziś Saidą,
przejmowany w kolejnych wiekach przez Greków, Rzymian, Arabów, a przejściowo także przez Krzyżowców, po
których pozostał malowniczy zamek usytuowany na spiętej z brzegiem kamienną groblą wysepce;
- ruiny fenickiej świątyni Boga Echmouna - pierwowzoru Asklepiosa, patrona medycyny;
- morze antycznych ruin, jakim jest obecnie miasto Tyr (Sour);
- położoną na pograniczu z Izraelem wioskę Kana, uznawaną za domniemaną Kanę Galilejską, w której do dziś
widoczne są płaskorzeźby stworzone ręką pierwszych chrześcijan wokół świętej groty.
Kolejny dzień w Libanie to runda przez jego północne terytoria, obejmująca
m.in.:
- wjazd kolejką linową na Górę Harissa, na której szczycie znajduje się 13-tonowy posąg Matki Boskiej
Libańskiej oraz maronickia katedra;
- zwiedzanie niewiarygodnie pięknych jaskiń Jeita, słynących z największego na świecie nagromadzenia form
naciekowych w przeliczeniu na metr kwadratowy;
- wizytę w malowniczym portowym miasteczku Byblos, które wyrosło w sąsiedztwie ruin: fenickiej Świątyni
Baalat Gebal, amoryckiej Świątyni Obelisków dedykowanej Bogowi Rosheph - patronowi ognia, rzymskich budowli
miejskich oraz majestatycznych pozostałości krzyżackiego zamku.
Kulminacją podróży przez północno-wschodni Liban staje się wizyta w Dolinie
Bekaa z położonym w jej sercu Baalbek. Minąwszy pokryte winnicami zbocza nad chrześcijańskim miasteczkiem
Zahle, jadąc dnem tej żyznej doliny, już z drogi widoczne są potężne kolumny ocalałe z kolumnady otaczającej
rzymską Świątynię Jupitera. Nieopodal uwagę przykuwa znakomicie zachowana świątynia uznawana błędnie za
miejsce kultu Bachusa, przypominająca kształtem swej bryły ateński Akropol. Badania archeologiczne wskazują,
iż świątynia ta dedykowana była Bogini Astarte (Wenus), stanowiąc wówczas najbogaciej udekorowaną świątynię
rzymską.
Dolina Bekaa zamieszkana jest w większości przez szyitów działających w
ramach organizacji militarnej Hezbollah, której flagi witają przyjezdnych na wszystkich drogach okalających
Baalbek.
Mozolna wspinaczka antycznym już prawie mercedesem-taksówką po górskiej
drodze ku przełęczy w centralnym masywie Gór Libanu kończy się w rezerwacie cedrów. Miejsce to jest
najświętszą relikwią Libańczyków. Ocalało tu 12 ponadtysiącletnich cedrów i kilkanaście nieco tylko
młodszych okazów. Wspominane w Starym Testamencie, bezlitośnie wyrąbywane przez wieki libańskie cedry były
źródłem doskonałej jakości drewna, wysyłanego przez Fenicjan do Egiptu i Jerozolimy, gdzie posłużyły do
budowy sarkofagów oraz pierwotnej struktury Świątyni Salomona. Dziś, oprócz ścisłej ochrony gatunkowej,
objęte są także duchową opieką Patriarchy Libanu jako Boże Cedry.
W centralnej części zachodnich stoków Gór Libanu znajduje się imponujący
wąwóz Kadisha z zawieszonymi na jego stromych ścianach klasztorami maronickimi.
Zjeżdżając ze stoków górskich ku północy docieramy do Tripoli (Trablusu) -
drugiego co do wielkości miasta Libanu. W starej jego części uwagę przykuwają: Cytadela Raimonda de
Saint-Gilles górująca nad miastem, zielony meczet Tainal - perełka XIV-wiecznej architektury muzułmańskiej
oraz kręte bazarowe uliczki z licznymi wytwórniami wonnych oliwnych mydeł. Dzielnica nadmorska - Al-Mina
mieści obok postkolonialnych kamienic liczne mieszkalne pudełkowce.
Następnego dnia rano żegnamy gościnny Liban, aby ruszyć w głąb pustyni
syryjskiej. Po przesiadce w przemysłowym mieście Homs i trzygodzinnej podróży zawiewaną pustynną drogą, pod
wieczór docieramy do oazy Palmyra. Na jej obrzeżu znajdują się najokazalsze i najbardziej znane na świecie
antyczne ruiny Syrii. Szczyt swojej świetności przeżywała Palmyra w czasach panowania Królowej Zenobii,
która odrzucając wcześniejszy rzymski protektorat, stworzyła tu samodzielne państwo. Po czasach tych
pozostały ruiny potężnej Świątyni Słońca, wielkiej kolumnady, łaźni i obozu Dioklecjana, agory oraz teatru.
Wielość tutejszych wspaniałości w połączeniu z 40-stopniowym upałem łatwo doprowadza do granic udaru,
któremu zapobiec może tylko zimne piwo z puszki serwowane przez tutejsze knajpki.
Kolejne pół dnia w autobusie żeglującym wśród pustyni pozwala na dotarcie
nad zielone brzegi Eufratu w miejscowości Deir ez-Zur. Stąd już tylko krok czyli 130 kilometrów na południe
do pradawnego Mari. Pięć tysięcy lat temu istniało tu silne państwo rządzone przez Króla Zimrilina, które
stanowiło wrota do Mezopotamii. Po dawnej świetności pozostały zawiewane piachem pustyni ruiny królewskiego
pałacu i domostw mieszczańskich.
Dalej na południe jest już tylko Irak, w kierunku którego mkną liczne
łamiące embargo ciężarówki.
W połowie drogi między Mari i Deir ez-Zur leżą kolejne fascynujące ruiny -
legendarny Dura Europos. Olbrzymia hellenistyczno-rzymska forteca, stanowiąca niegdyś ostatni bastion
"europejskiego świata", góruje nad zieloną wstęgą Eufratu.
Zamykając nieco zapętloną trasę po Syrii i Libanie kierujemy swe kroki
ponownie na północ. Odwiedzamy na krótko Lattakię - największy port morski dzisiejszej Syrii, który w
czasach rzymskich był jednym z pierwszych wolnych miast antycznego świata, zwanym wówczas Laodiceą, aby
następnego dnia rano znaleźć się na tureckiej granicy.